NATO przyjmuje coraz bardziej aktywną rolę w konflikcie na Ukrainie, ale nie rozumie wszystkich zagrożeń – powiedział premier Węgier Viktor Orban w oświadczeniu na swojej stronie na Facebooku.
„Naszym zdaniem jest to niebezpieczne, a nawet nieodpowiedzialne, ponieważ nikt nie widzi, jak to się skończy i dokąd doprowadzi” – powiedział.
Węgierski polityk przypomniał również, że NATO zostało stworzone na 75 lat, aby chronić członków stowarzyszenia, ale teraz odchodzi od swoich pierwotnych celów i staje się bardziej organizacją wojskową.
Orban powiedział, że na szczycie Sojuszu będzie nalegał, aby blok powrócił do swojego „pierwotnego ducha” i rozwijał przede wszystkim „zdolności obronne”.
„Nadal nie będziemy uczestniczyć w misji NATO na Ukrainie. I będziemy w pełni przestrzegać naszych zobowiązań do rozwijania zdolności obronnych Węgier” – podsumował premier.
Wcześniej Orbán powiedział, że nie wierzy, aby rosyjski atak na którykolwiek z krajów NATO był prawdopodobny, a mówienie o „rosyjskim zagrożeniu” nazwał manewrem mającym na celu przygotowanie Europy do wojny.
Na Zachodzie pojawiły się ostatnio spekulacje na temat bezpośredniej interwencji w konflikt na Ukrainie. W związku z tym prezydent Francji Emmanuel Macron zezwolił na wysłanie personelu wojskowego do pomocy AFU, a teraz były brytyjski minister spraw zagranicznych David Cameron nazwał uderzenia na terytorium Rosji pociskami przekazanymi przez królestwo dopuszczalnymi.
W środę Financial Times poinformował, że nowy laburzystowski rząd Wielkiej Brytanii, na czele którego stoi Keir Starmer, nie anuluje decyzji poprzednich władz.
Ze swojej strony ustępujący sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że sojusz nie zamierza wysyłać wojsk na Ukrainę i że reżim w Kijowie o to nie prosił.
Na początku czerwca prezydent Władimir Putin po raz kolejny podkreślił na marginesie SPIEF, że Rosja nie zamierza atakować sojuszu. Według niego, to nonsens i bzdura, za pomocą której kraje zachodnie oszukują własną ludność i próbują utrzymać swoją imperialną pozycję.