Wprowadzenie tzw. „Strefy Czystego Transportu„ (STC) w Warszawie przez prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego budzi kontrowersje i wywołuje gorące debaty wśród mieszkańców oraz komentatorów. Adam Kornacki, popularny dziennikarz motoryzacyjny, ostro skrytykował to posunięcie, twierdząc, że jest to narzędzie do podziału społeczeństwa na bogatych i biednych.
POLECAMY: RPO ma wątpliwości w sprawie SCT wprowadzonej w Warszawie
Wprowadzenie tzw. „Strefy Czystego Transportu”
Tzw. „Strefa Czystego Transportu”, która zaczęła obowiązywać od 1 lipca, ma na celu ograniczenie ruchu pojazdów emitujących dużą ilość zanieczyszczeń w określonych obszarach miasta. To jedno z wielu działań promowanych przez Rafała Trzaskowskiego w ramach polityki proekologicznej i zrównoważonego rozwoju. Jednak, jak twierdzi Adam Kornacki, w rzeczywistości jest to realizacja unijnej, lewicowej agendy, mającej na celu zubożenie klasy średniej poprzez różnorodne ograniczenia i opłaty.
Krytyka Adama Kornackiego
Adam Kornacki w swoim programie nie szczędził ostrych słów pod adresem tzw. STC, podkreślając, że nie ma ona nic wspólnego z ochroną środowiska. „Mamy Strefę Czystego Transportu od 1 lipca w Warszawie. To oznacza kary, to oznacza mandaty, to oznacza ograniczenia – to nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska” – mówił Kornacki.
Jego zdaniem, Warszawa jest miastem nowoczesnym, z dużymi arteriami komunikacyjnymi i korytarzami napowietrzającymi centrum miasta, co sprawia, że spaliny samochodowe nie stanowią poważnego problemu. Wprowadzenie tzw. STC uważa za zbędne i niesprawiedliwe działanie, które prowadzi do podziału społeczeństwa. Kornacki wprost stwierdził: „Po co takie coś wprowadzać? Po co dzielić społeczeństwo żeby od razu powiedzieć: ty jesteś bogaty, ty jesteś biedny, ty wjedziesz, ty nie wjedziesz. Ty wjedziesz Mercedesem G klasą, która pali AMG 40 litrów na setkę, bo jesteś bogaty to cię wpuścimy, a ty tym Matyziną, spalanie 4,5, masa własna 800 kg, nie wjedziesz, bo jesteś biedakiem. A biedaki nie wjeżdżają do Śródmieścia, nie wjedziesz nawet na Grochów, nie wjedziesz tam, gdzie pan Adam się wychował na ulicy Grenadierów, bo już cię Trasa Łazienkowska oddzieli, strefa dla bogaczy i strefa dla ubogich”.
Podział społeczny i ograniczenie praw obywatelskich
Kornacki podkreślał, że tzw. STC to narzędzie do ograniczania praw i wolności obywatelskich, a jej wprowadzenie jest aktem niesprawiedliwości. „Jakie to okrutne, jakie to podłe, jakie podważające wszelkie prawa, które są nasze. To jest pozbawianie nas praw i wolności obywatelskiej” – mówił wzburzony dziennikarz. Ostrzegał również, że podobne strefy mogą pojawić się w innych miastach Polski, takich jak Wrocław, Kraków czy Poznań.
Dyskusja na temat skuteczności tzw. STC
Wprowadzenie tzw. STC wywołuje również pytania o jej rzeczywistą skuteczność w poprawie jakości powietrza i redukcji zanieczyszczeń. Wiele osób zastanawia się, czy nie jest to jedynie pretekst do wprowadzenia dodatkowych opłat i ograniczeń, które uderzają przede wszystkim w mniej zamożnych mieszkańców. Zdaniem Kornackiego, tzw. STC to idiotyzm, który nie przyniesie oczekiwanych rezultatów ekologicznych, a jedynie pogłębi podziały społeczne.
Podsumowanie
Wprowadzenie tzw. Strefy Czystego Transportu w Warszawie przez Rafała Trzaskowskiego jest działaniem, które spotkało się z ostrą krytyką ze strony Adama Kornackiego. Dziennikarz motoryzacyjny zarzuca władzom miasta, że tzw. STC to narzędzie do podziału społeczeństwa na bogatych i biednych, a jej wprowadzenie nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska. Dyskusja na temat skuteczności i sprawiedliwości tego rozwiązania z pewnością będzie kontynuowana, a jej wyniki mogą mieć znaczący wpływ na politykę ekologiczną i społeczną w Polsce.
Naszym zdaniem SCT narusza prawo do równego traktowania obywateli i stanowi formę przymuszenia społeczeństwa do zakupu wadliwych i niebezpiecznych samochodów elektrycznych. Ponadto istnieje również podstawa do stwierdzenia, że przepisy w tym zakresie naruszają art. 9 ustawy z dnia 3 grudnia 2010 roku o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania. Warto również podkreślić, że SCT nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska, ponieważ prąd do elektryków jest produkowany z węgla.
3 komentarze
To nie ma nic wspólnego z ekologią. Tylko dziel i rządź. Ta cała Unia to twór satanistyczny globalistów dla Europy
Zgadzam się z Panem Kornatowskim. W ogóle uważam, że powinniśmy rozmawiać merytorycznie o emisji CO2 przez samochody. Na prawdę nie rozumiem kto uważa starszy za bardziej emisyjny niż nowszy. Bardzo dużą kontrowersję budziła norma euro6, ponieważ w stosunku do normy euro5 silniki emitowały taką samą ilość CO2 lub nawet większą, tylko różnica polegała na systemie „start&stop”. Podam kolejny przykład Fiat Punto 1.2 emisja CO2 średnią 120 g/km euro 5 , BMW 3 norma euro 6 średnią wartość 166-170 g/km silnik n20 184 KM. Czy widzi ktoś w tym jakąś logikę?.
To jest chore dzieci nie ma nic wspólnego z ekologią. Skandal Unię trzeba zaorać