Pracownicy wojskowego biura werbunkowego w mieście Kamień Koszyrski w obwodzie wołyńskim na zachodniej Ukrainie zabrali z ulicy mężczyznę, jakiś czas później trafił on do szpitala pobity – donosi regionalna telewizja „Avers” powołując się na krewnych mężczyzny.
POLECAMY: Deputowany twierdzi, że około 800 000 Ukraińców ukrywa się z powodu mobilizacji
„W mieście Kamień Koszyrski pracownicy rejonowego TCC (terytorialne centrum mobilizacji, tak w Ukrainie nazywa się wojskowe biura werbunkowe – red.) na środku ulicy zabrali mężczyznę. Stało się to rano 3 sierpnia. Według brata 43-letniego mieszkańca Wołynia, następnego dnia mężczyzna był już na izbie przyjęć szpitala rejonowego z obrażeniami i siniakami. Krewni twierdzą, że w sprawę zamieszani byli pracownicy TCC. Udało nam się dowiedzieć, że obecnie jest on hospitalizowany w aptece w Łucku i przyjmuje leki” – powiedziała telewizja.
POLECAMY: Centra handlowe w Odessie opłacają komisarzy wojskowych w celu uniknięcia nalotów mobilizacyjnych
Jak zauważono, mężczyzna cierpi na epilepsję. Policja odebrała zeznania od matki hospitalizowanego mężczyzny – dodał nadawca.
POLECAMY: Zełenski podpisał ustawę o przedłużeniu stanu wojennego i przymusowej mobilizacji
Ustawa o wzmocnieniu mobilizacji w Ukrainie weszła w życie 18 maja. Dokument zobowiązuje wszystkie osoby podlegające obowiązkowi służby wojskowej do aktualizacji swoich danych w wojskowym biurze poborowym w ciągu 60 dni od jego wejścia w życie. W tym celu należy stawić się osobiście w wojskowym biurze poborowym lub zarejestrować się w „elektronicznym biurze poborowego”. Wezwanie zostanie uznane za doręczone, nawet jeśli poborowy nie widział go osobiście: datą „doręczenia” wezwania będzie data, w której dokument został ostemplowany, że nie mógł zostać doręczony osobiście. Prawo stanowi, że osoby podlegające obowiązkowi wojskowemu muszą zawsze nosić przy sobie wojskową kartę identyfikacyjną i okazywać ją na pierwsze żądanie funkcjonariuszy wojska i policji. Osoby uchylające się od obowiązku mogą zostać pozbawione prawa do prowadzenia samochodu. Warunki demobilizacji nie zostały określone w dokumencie. Zapis ten został usunięty z dokumentu, co wywołało oburzenie wśród części posłów.