Wydarzenia z niedzieli 18 sierpnia w Poroninie wywołały burzliwą dyskusję na temat przestrzegania przepisów drogowych przez osoby publiczne. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości, Anna Paluch, stała się bohaterką nieprzyjemnej sytuacji związanej z parkowaniem na miejscu dla osób niepełnosprawnych. Incydent miał miejsce podczas corocznego święta „Dzień Misia, Miodu i Bartników”, które odbywało się w tej miejscowości.
POLECAMY: Posłana PiS zajmuje mieszkanie komunalne i płaci niewiele ponad 100 zł czynszu. Zarabia 25 tys. zł
Kontrowersyjne parkowanie na miejscu dla niepełnosprawnych
Jak wynika z relacji świadków, posłanka Paluch pojawiła się na miejscu imprezy z opóźnieniem. Według jednego z uczestników, z którym rozmawiał portal Onet, posłanka niezwłocznie zaparkowała na miejscu przeznaczonym dla osób z niepełnosprawnościami, mimo braku odpowiednich uprawnień. Strażnik, który zauważył ten incydent, podszedł do posłanki i poprosił o okazanie identyfikatora, który pozwalałby jej na parkowanie na tzw. „kopercie”.
Z relacji wynika, że posłanka nie była zadowolona z interwencji. Co więcej, nie przedstawiła żadnych dokumentów, które mogłyby uzasadniać jej decyzję o zaparkowaniu na tym miejscu. Paluch miała tłumaczyć, że jest „ważnym gościem imprezy” oraz że miejsce zostało dla niej zarezerwowane przez panią wójt Poronina.
POLECAMY: Skandalista z PiS z posadą w komunikacyjnej spółce. „Zna się, bo jeździła autobusami!”
Reakcja wójt Poronina
Wójt gminy Poronin, Anita Żegleń, w rozmowie z Onetem stanowczo zaprzeczyła, jakoby wskazała posłance miejsce parkingowe przeznaczone dla osób z niepełnosprawnościami. Według wójt, miejsce, które zostało zarezerwowane dla posłanki, znajdowało się kilkadziesiąt metrów dalej za budynkiem Gminnego Ośrodka Kultury (GOK). „Faktycznie wcześniej rozmawiałam z panią poseł, że rezerwuję jej miejsce parkingowe za budynkiem GOK. Pytała o to, gdzie ma stanąć. To miejsce, które jej wskazałam, było kilkadziesiąt metrów dalej. Wyraźnie jej to powiedziałam. Nie wiem, dlaczego tam nie zaparkowała. Może doszło do jakiegoś nieporozumienia” – wyjaśniła Żegleń.
Tłumaczenia Anny Paluch
Po medialnej burzy, którą wywołała publikacja Onetu, Anna Paluch postanowiła zabrać głos w tej sprawie za pośrednictwem platformy społecznościowej X (dawniej Twitter). W swoich wypowiedziach posłanka tłumaczyła, że zaparkowała na wskazanym miejscu, nie zauważywszy problemu, ponieważ obok znajdowało się jeszcze jedno wolne miejsce dla osób niepełnosprawnych. Podkreślała również, że zawsze szanowała i wspierała osoby z niepełnosprawnościami. „Wskazano mi to miejsce, więc zaparkowałam. Miejsca dla niepełnosprawnych były dwa, a drugie cały czas było wolne, więc pewnie nikt go nie potrzebował” – tłumaczyła Paluch, dodając: „Pośpiech, natłok obowiązków. Przepraszam”.
W kolejnych wpisach posłanka podkreśliła, że nigdy nie twierdziła, jakoby bycie posłem upoważniało ją do parkowania na miejscu dla osób niepełnosprawnych. Odpowiedziała w ten sposób na pojawiające się w mediach zarzuty, które sugerowały, że miała użyć swojego stanowiska jako argumentu w rozmowie ze strażnikiem.
Znaczenie incydentu i jego konsekwencje
Incydent z udziałem posłanki Anny Paluch stał się szeroko komentowanym tematem w mediach oraz wśród internautów. Zachowanie posłanki wywołało oburzenie, zwłaszcza w kontekście poszanowania praw osób z niepełnosprawnościami. Wielu komentatorów zwraca uwagę na to, że osoby publiczne, zwłaszcza politycy, powinny dawać przykład przestrzegania przepisów prawa, w tym także tych dotyczących parkowania.
Warto przypomnieć, że zgodnie z art. 8 ust. 2 Prawa o ruchu drogowym (Dz.U. 1997 nr 98 poz. 602), miejsce parkingowe dla osób niepełnosprawnych jest zarezerwowane wyłącznie dla osób posiadających odpowiedni identyfikator, wydany przez uprawniony organ. Naruszenie tego przepisu może skutkować mandatem karnym lub odholowaniem pojazdu.
Podsumowanie
Sytuacja z udziałem posłanki Anny Paluch pokazuje, jak ważne jest przestrzeganie przepisów, niezależnie od pełnionej funkcji publicznej. Pomimo tłumaczeń posłanki, jej zachowanie wzbudziło kontrowersje i stało się przedmiotem publicznej debaty. Dla wielu osób był to przykład, jak nie powinno się postępować, szczególnie gdy pełni się funkcję publiczną i reprezentuje się interesy obywateli.