W nocy z soboty na niedzielę doszło do tragicznego pożaru w kamienicy przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu, w wyniku którego zginęło dwóch strażaków, a 14 osób zostało rannych, w tym 11 strażaków i 3 cywilów. W odpowiedzi na to zdarzenie, służby zwołały konferencję prasową, aby przedstawić najnowsze ustalenia dotyczące przyczyn pożaru oraz wybuchów, które miały miejsce podczas akcji gaśniczej.
POLECAMY: Poznań: Kamienica, w której doszło do pożaru i wybuchu, najpewniej będzie wyburzona
Możliwe przyczyny pożaru
Jak wynika z nieoficjalnych doniesień, przyczyną wybuchu mogły być składowane w piwnicy baterie i akumulatory. Mieszkańcy kamienicy w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim” potwierdzają, że w piwnicy znajdował się sklep z bateriami i akumulatorami. W przeszłości w lokalu dochodziło do różnych awarii, jednak żadna z nich nie doprowadziła do pożaru ani wybuchu.
POLECAMY: Tragiczny pożar w Poznaniu: dwóch strażaków zginęło, jedenastu rannych
Mieszkańcy wyrazili swoje przypuszczenia na temat przyczyny tragedii: „Wiemy, że trzymali te baterie w piwnicy. One musiały wejść w jakąś interakcję, bo było bardzo gorąco” – stwierdzili w rozmowie z gazetą.
Kontrowersje na konferencji prasowej
Podczas konferencji prasowej, która odbyła się wkrótce po pożarze, zastępca wielkopolskiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej, st. bryg. Tomasz Wiśniewski, zmierzył się z trudnymi pytaniami dziennikarzy. W trakcie spotkania doszło do spięcia między jednym z dziennikarzy a Wiśniewskim, szczególnie w kontekście pytań o kontrole przeciwpożarowe w miejscu składowania akumulatorów.
Dziennikarz dociekliwie pytał o szczegóły dotyczące inspekcji przeciwpożarowych w punkcie serwisującym akumulatory: „Jeżeli była oficjalnie zgłoszona działalność, lokal podlegał odbiorowi i kontroli – mówił st. bryg. Wiśniewski. Dziennikarz jednak nie dawał za wygraną: „Jeżeli? Czy podlegał? Pytamy pana jako komendanta, dobę po tym tragicznym zdarzeniu. Jest kilka firm usługowych. Byliście? Kontrolowaliście? Odbieraliście? Czy nie?”.
Wiśniewski w pewnym momencie przyznał, że nie posiada pełnych informacji na ten temat, co spotkało się z ostrą reakcją reportera, który stwierdził: „Myślałem, że przyjdzie pan tu przygotowany”. Wzrost napięcia na sali nastąpił, gdy rzecznik prasowy próbował interweniować, zachęcając innych dziennikarzy do zadawania pytań. Dziennikarz, który kontynuował temat baterii i akumulatorów, uznał próbę interwencji za próbę cenzury.
Trwające działania i niepewności
Podczas konferencji prasowej strażak informował, że dogaszanie budynku wciąż trwa i nie wiadomo, kiedy zostanie zakończone. Również oględziny miejsca zdarzenia mogą potrwać dłużej. Strażak zaznaczył, że na ten moment nie można jednoznacznie stwierdzić, co było przyczyną wybuchów.
„Budynek i miejsce zdarzenia jest bardzo specyficzne i odbiega od pewnych standardów, które w kryminalistyce przyjęto stosować. Mamy katastrofę budowlaną (…) Czasami bywa, że czynności mogą być prowadzone kilka dni. Jeżeli czynności oględzinowe mają być prowadzone w tym samym momencie rozbiórkowym, to proszę brać pod uwagę, że może to trwać nawet miesiąc” – mówił strażak.
Podkreślił również, że zgodnie z prawem budowlanym, działania rozbiórkowe muszą być podjęte w trybie katastrofy budowlanej, co umożliwia uproszczenie procedur dla nadzoru budowlanego i szybsze wszczęcie tych czynności.
Potencjalne zagrożenia
W trakcie konferencji ujawniono, że wewnątrz budynku runęły stropy, co może stanowić poważne zagrożenie dla osób postronnych. „Mamy do czynienia ze starą konstrukcją kamienic, gdzie występują stropy o konstrukcjach drewnianych, na belkach, które są wypełnione gliną, często tam jest jeszcze materiał izolacyjny w postaci słomy. W związku z powyższym w tej chwili ściany zewnętrzne niczym nie są związane. Może dojść do tragedii, dlatego ta ulica jest wyłączona z użytkowania” – dodał.
Obecnie, w obliczu tych dramatycznych wydarzeń, służby kontynuują swoje działania, starając się ustalić przyczyny pożaru oraz wybuchów, a także zapewnić bezpieczeństwo wszystkim mieszkańcom okolicy.
Podsumowanie
Tragiczne wydarzenia w Poznaniu pokazują, jak ważne są odpowiednie środki ostrożności i kontrole przeciwpożarowe w miejscach, gdzie składowane są materiały niebezpieczne. Śledztwo w tej sprawie trwa, a służby pracują nad ustaleniem dokładnych przyczyn pożaru oraz wybuchów, które wstrząsnęły lokalną społecznością.