Przewoźnicy drogowi „podnieśli” koszt biletów z Lwowa do Polski o 300-400%. Ministerstwo Infrastruktury zapewnia, że nie ma uzasadnienia rynkowego dla takich cen, a ich wzrost wiąże się z chęcią przewoźników zarabiania na uciekających przed wojną Ukraińcach.
Poinformował o tym na Facebooku wiceminister infrastruktury Mustafa Nayem. Podkreślił, że przed wojną ceny biletów na Lwów-Warszawę i Lwów-Kraków oscylowały w granicach 500-800 hrywien”, a w ostatnich dniach pojawiły się doniesienia, że niektórzy przewoźnicy podnieśli ceny biletów na te kierunki do 1500-2200 hrywien.
„Nie ma uzasadnienia rynkowego dla takich cen – cena paliwa wzrosła maksymalnie o 25-30%. Dzieje się tak pomimo tego, że na przykład Ukrainian Railways przewozi wszystkich pasażerów za darmo. A połowa kraju pracuje jako wolontariusze, którzy bezpłatnie dostarczają Ukraińskie wojskowe i cywilne ładunki. Przygotowujemy wstępną listę takich przebiegłych przewoźników i opublikujemy ją – głosi komunikat.
Jednocześnie sugerował, że przewoźnicy zdecydowali się znacznie podnieść ceny, chcąc szybko zarobić na uciekających przed wojną Ukraińcach. Pod tym względem wiceminister porównał ich z maruderami, a także zapytał swoich subskrybentów, czy warto pozbawiać takich przewoźników licencji.