W ostatnich dniach Warszawa była świadkiem intensywnej aktywności dyplomatycznej. Sekretarz stanu USA Antony Blinken oraz brytyjski minister spraw zagranicznych David Lammy odwiedzili Polskę po spotkaniu w Kijowie, gdzie dyskutowali o wsparciu dla Ukrainy. Mimo że wizyta miała na celu potwierdzenie bliskiej współpracy między Stanami Zjednoczonymi a Polską, wywołała ona falę krytyki ze strony niektórych polskich polityków.
Blinken i Lammy na Ukrainie i w Polsce
Antony Blinken oraz David Lammy rozpoczęli swoją podróż od wizyty w Kijowie, gdzie spotkali się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim oraz nowym szefem ukraińskiej dyplomacji, Andrijem Sybihą. Podczas tej wizyty ogłoszono kolejne pakiety pomocy dla Ukrainy, zarówno ze strony USA, jak i Wielkiej Brytanii. Blinken zapowiedział nową transzę wsparcia militarnego, a Lammy ogłosił przekazanie sprzętu wojskowego. Dzień później politycy odwiedzili Warszawę, gdzie spotkali się z prezydentem Andrzejem Dudą, premierem Donaldem Tuskiem oraz ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim.
Amerykańska ambasada w Polsce wydała komunikat, w którym podkreśliła, że wizyta Antony’ego Blinkena jest dowodem na bliskie partnerstwo między Polską a Stanami Zjednoczonymi. „Ta wizyta potwierdza bliskie i trwałe partnerstwo między Stanami Zjednoczonymi a Polską i podkreśla nasze wspólne zaangażowanie we wspieranie Ukrainy w obronie przed niesprowokowaną rosyjską agresją” – przekazano.
Konfederacja ostro krytykuje
W odpowiedzi na wizytę, Konfederacja wyraziła ostry sprzeciw wobec działań amerykańskiego sekretarza stanu oraz brytyjskiego ministra. Grzegorz Braun, europoseł z ramienia Konfederacji, nie szczędził ostrych słów wobec Blinkena. – „Z naszego punktu widzenia Antony Blinken jest persona non grata w Warszawie. Blinken go home. Go home. As soon as possible” – mówił na konferencji prasowej Braun. Według niego, Polacy są „pionkiem” w globalnej grze mocarstw, a polityka rządu polskiego polega na uległości wobec zachodnich dyktatów.
Braun podkreślił, że „wielcy imperialiści prowadzą swoją wielką grę ponad głowami Polaków i Ukraińców”, a Polska w tej rozgrywce jest traktowana jako narzędzie, które można „podstawić do zbicia”. Europoseł skrytykował również postawę polskiego rządu, który jego zdaniem stał się „żyrantem cudzej wojny”. – „Potępiamy klientelizm polityki Pałacu Prezydenckiego, urzędu Rady Ministrów. Potępiamy poddawanie się dyrektywom Waszyngtonu, Londynu, także innych stolic, które czynią z Polski żyranta cudzej wojny” – dodał.
Roman Fritz, poseł Konfederacji, również wyraził swoje zaniepokojenie sytuacją międzynarodową, wskazując, że USA czerpią korzyści z wojny na Ukrainie. – „Stany Zjednoczone Ameryki to jest to mocarstwo, które jest beneficjentem konfliktu zbrojnego na Ukrainie. Nie tracąc ani jednego swojego żołnierza, sprzedali tyle uzbrojenia i amunicji oraz technologii, że mogą żyć dosyć dobrze przez następne lata. I interes musi się kręcić nadal, czego ofiarą (…) jest nieszczęśliwy naród ukraiński” – stwierdził Fritz.
Polska „potrzebna” Ameryce?
W wypowiedziach członków Konfederacji pojawia się wspólny motyw – Polska, według nich, jest jedynie narzędziem w rękach mocarstw zachodnich. – „To, że Ameryka tutaj przylatuje swoim wysokim przedstawicielem, może jedynie pokazać, że Polska jest Ameryce potrzebna. Nie na odwrót” – podkreślił Roman Fritz. Zwrócił uwagę, że Polska ze względu na swoje położenie geopolityczne i bliskość do konfliktów na świecie, stała się ważnym graczem w planach amerykańskich.
Konfederacja krytykuje również sposób, w jaki polska polityka zagraniczna jest prowadzona, szczególnie w kontekście zaangażowania w wojnę na Ukrainie. Według nich Polska staje się płatnikiem i ofiarą globalnych konfliktów, na które nie ma bezpośredniego wpływu. – „Nie chcemy być ani płatnikami, ani ofiarami wojen, które w Europie Środkowej od wieków rozpętują ludzie, których dziedzicem i kontynuatorem jest sekretarz Blinken” – podsumował Braun.
Co dalej z polityką zagraniczną Polski?
W kontekście wizyty Antony’ego Blinkena oraz odpowiedzi Konfederacji nasuwa się pytanie o przyszłość polityki zagranicznej Polski. Czy kraj rzeczywiście jest jedynie narzędziem w rękach mocarstw, czy może samodzielnym graczem na arenie międzynarodowej? Wizyty zachodnich dyplomatów, w tym Blinkena, mogą świadczyć o rosnącej roli Polski w konflikcie ukraińskim, ale jednocześnie budzą obawy o zbytnią zależność od decyzji Waszyngtonu i Londynu.
Bez względu na odpowiedź na te pytania, jedno jest pewne – sytuacja międzynarodowa w Europie Środkowo-Wschodniej pozostaje dynamiczna, a działania dyplomatyczne w tym regionie będą nadal bacznie obserwowane zarówno przez zwolenników, jak i krytyków obecnej polityki zagranicznej Polski.