W ostatnich dniach, Głuchołazy – małe miasto na południu Polski – ponownie znalazło się w centrum uwagi, nie z powodu swojego uroku, ale ze względu na dramatyczne skutki powodzi, które dotknęły to miejsce. Wstrząsające świadectwo jednego z mieszkańców rzuciło nowe światło na kontrowersje związane z działaniami służb ratunkowych i polityków w czasie kryzysu.
POLECAMY: Południowa Polska tonie a Duda bawi się na dożynkach
Mobilizacja służb przed wizytą premiera Tuska
Mieszkańcy Głuchołaz nie kryją swojego oburzenia, zauważając, że priorytety władz mogły być zupełnie inne niż rzeczywiste wsparcie dla poszkodowanych. Jeden z mieszkańców, który uczestniczył w akcji przeciwpowodziowej i budowie wałów, opowiedział o niezwykłej mobilizacji służb przed przyjazdem premiera Donalda Tuska.
POLECAMY: Szokujące nagranie z Głuchołazów. Mężczyzna prawdopodobnie przeżywa atak padaczki podczas powodzi
„Owszem, była cała ulica straży, wszystkie służby, bo miał przyjechać Pan Tusk,” relacjonuje świadek. W tym czasie w mieście widoczna była intensywna obecność straży pożarnej, policji i innych jednostek ratunkowych, co mogło sugerować poważne zaangażowanie w zarządzanie kryzysowe. Jednak rzeczywistość okazała się inna.
POLECAMY: Mieszkanka Stronia Śląskiego ujawniają ukrywany przez rząd chaos panujący w zarządzaniu kryzysowym
Polityka PR-owa czy rzeczywista pomoc?
Po przyjeździe premiera, według relacji mieszkańca, działania służb wydawały się być skoncentrowane na budowaniu wizerunku polityka, a nie na faktycznym pomaganiu poszkodowanym. Jak twierdzi, „Pan Tusk przyjechał, porobili sobie wspólne zdjęcia. Pan Tusk wyjechał, wszystkie służby zniknęły”. To stwierdzenie sugeruje, że po zakończeniu oficjalnej wizyty premiera, większość służb ratunkowych opuściła miasto.
Jedna z bardziej dramatycznych relacji dotyczy sytuacji, w której mieszkańcy, którzy pracowali na wałach, zostali ostrzeżeni przez pojedynczego policjanta: „Ludzie, co wy tu robicie? Uciekajcie! Bo zaraz będzie katastrofa”. Takie słowa, wypowiedziane w kluczowym momencie, dodatkowo pogłębiają wątpliwości co do faktycznego przygotowania służb do zarządzania kryzysem.
Złe zarządzanie czy wizerunkowy zabieg?
W kontekście tych wydarzeń nasuwa się pytanie: czy działania służb ratunkowych podczas wizyty premiera były odpowiednio skoordynowane, czy może skoncentrowano się na działaniach PR-owych, zaniedbując realne potrzeby mieszkańców? W czasach kryzysu każda decyzja, szczególnie te związane z obecnością wysokich rangą polityków, powinna być podejmowana z myślą o wsparciu ofiar, a nie kreowaniu wizerunku.
Relacje mieszkańców, którzy bezpośrednio doświadczyli tych wydarzeń, wskazują na pewną dysproporcję między tym, co powinno się dziać w obliczu katastrofy naturalnej, a tym, co faktycznie miało miejsce. Oczywiście, w trudnych momentach działania rządowe i służb mogą być skomplikowane, ale relacje tego typu świadków pokazują, że nie wszystko zostało wykonane tak, jak należało.
Podsumowanie
Wizyta premiera Donalda Tuska w Głuchołazach, zamiast przynieść poczucie bezpieczeństwa, pozostawiła mieszkańców z pytaniami o rzeczywiste priorytety władz w czasie kryzysu. Świadectwa takie jak to ukazują, jak ważne jest właściwe zarządzanie służbami i transparentność w momentach, gdy każda decyzja ma bezpośredni wpływ na życie obywateli.