Lądek-Zdrój, zazwyczaj uważany za perłę polskich uzdrowisk, po niedawnej powodzi nie przypomina swojego dawnego blasku. Skala zniszczeń, jakiej doświadczyło to malownicze miasto, przytłacza zarówno mieszkańców, jak i ratowników. W ciągu zaledwie kilku dni Biała Lądecka przekształciła się ze spokojnej rzeki w niszczycielski żywioł, a krajobraz przypomina teraz scenerię z filmu katastroficznego.
POLECAMY: Szczyt stwa! Ujawniany jak rząd Tuska chce pomóc przedsiębiorcom z terenów powodziowych
Ulice w ruinie: Miasto tonie w śmieciach popowodziowych
Na ulicach miasta trwa akcja sprzątania tysięcy ton śmieci i odpadów pozostawionych przez żywioł. Każda z uliczek wzdłuż Białej Lądeckiej jest usiana zniszczonymi meblami, sprzętem domowym i innymi rzeczami, które mieszkańcy wynoszą na zewnątrz. Jak mówi pan Zbigniew, jeden z mieszkańców:
„Bywała tu wcześniej wysoka woda w czasie powodzi, ale nie było nigdy takiego zniszczenia jak teraz”.
Wspomnienia o tych tragicznych dniach są wciąż żywe. Mieszkańcy opowiadają o strachu, krzyku i łzach, które towarzyszyły nadejściu fali. Rzeka, która teraz płynie dość spokojnie, kilka dni temu przybrała postać niszczycielskiej siły, z jaką najstarsi mieszkańcy nie mieli dotąd do czynienia.
POLECAMY: Tragiczne losy pani Ireny z Głuchołazów: Potwierdzono śmierć 65-latki
Brak podstawowych mediów, pomoc od wolontariuszy
Obecnie w mieście nie ma prądu ani wody. Kanalizacja została zniszczona, a mieszkańcy pozostają w trudnych warunkach. Żywność do Lądka-Zdroju dostarczają wolontariusze, a wojsko i ratownicy starają się przywrócić porządek. Jednak, jak podkreślają mieszkańcy, każda para rąk jest na wagę złota.
POLECAMY: Odbudowa samych dróg i torów w Polsce po powodzi pochłonie miliardy złotych
Pani Janina, jedna z mieszkanek, mówi z wyraźnym niepokojem o przyszłości:
„Zima przyjdzie szybciej, niż wielu się wydaje. Jak my będziemy tu mieszkali? Do tego czasu oby udało się ten syf z ulicy sprzątnąć. Czuje pan ten smród? On jest ze mną od wielu dni, wszystkie ubrania tak pachną”.
Emocje, jakie towarzyszą mieszkańcom, są mieszanką złości, smutku i szoku. W rozmowie z PAP pani Janina wspomina, że mimo zapewnień o wytrzymałości tamy w Stroniu, dolna część Lądka została niemal całkowicie zniszczona:
„Cała dolna część Lądka w zasadzie nie istnieje. Wiele z tych budynków to szkielety”.
Skala zniszczeń: Odbudowa może potrwać nawet dekadę
Zniszczenia w mieście są ogromne. Reporterzy PAP, którzy odwiedzili Lądek-Zdrój, widzieli zalane zakłady fryzjerskie, restauracje i piękne zabytkowe kamienice. Z okien budynków mieszkańcy wyrzucają meble, które nie nadają się już do użytku.
Pan Zbigniew, który mieszka w Lądku od 75 lat, wspomina, że nigdy wcześniej nie widział takiej wody:
„Jak żyję 75 lat, to takiej wody jeszcze nie widziałem”.
Według niego, sprzątanie może potrwać wiele tygodni, a odbudowa – nawet pięć do dziesięciu lat. Problemem pozostają jednak finanse, bo mieszkańcy nie wiedzą, skąd wziąć środki na odbudowę swoich domów i miejsc pracy.
Nadzieja w uzdrowisku
Mimo ogromu zniszczeń, część miasta związana z infrastrukturą uzdrowiskową przetrwała bez większych uszczerbków. Mieszkańcy mają nadzieję, że ten fakt przyciągnie kuracjuszy, którzy będą fundamentem przyszłego odrodzenia miasta.
Jedna z kobiet, właścicielka restauracji, opowiada, że choć liczy na powrót klientów, przyszłość jest niepewna:
„Może to iskierka nadziei. Jeżeli kuracjusze będą przyjeżdżać, to miasto będzie miało z czego żyć. Kiedy im coś podam w mojej restauracji? Może wiosną”.
Kredyty i strach przed epidemią
Wielu mieszkańców Lądka ma kredyty, a sytuacja finansowa wielu rodzin staje się coraz bardziej dramatyczna. Mimo to, wszyscy skupiają się na sprzątaniu, by zapobiec możliwym epidemiom. Na ulicach wciąż widać żołnierzy, którzy pomagają mieszkańcom wynosić zniszczone sprzęty. Jak podkreślają wolontariusze, skala zniszczeń zaskoczyła wszystkich.
Milena, jedna z wolontariuszek z Wrocławia, opowiada:
„Człowiek się wzrusza, jak widzi te biureczka dzieci czy łóżeczka dla maluchów. To trudno nawet sobie wyobrazić, co czują dziś poszkodowani”.
Lądek-Zdrój czeka na pomoc i powrót turystów
Mieszkańcy Lądka-Zdroju liczą, że mimo katastrofy miasto wkrótce stanie na nogi. W jednej z kałuż obok rzeki widać ozdobione magnesy z napisem „Lądek-Zdrój”, które kiedyś zdobiły lodówki turystów. Mieszkańcy mają nadzieję, że odwiedzający wrócą do „perły Kotliny Kłodzkiej” i pomogą miastu odrodzić się na nowo.
Lądek-Zdrój, choć obecnie w ruinie, jest symbolem walki z przeciwnościami losu. Mieszkańcy wierzą, że wspólnymi siłami, z pomocą wolontariuszy, wojska i odwiedzających, miasto odzyska dawny blask.
Podsumowanie
Lądek-Zdrój, jedno z najpiękniejszych polskich uzdrowisk, stanęło w obliczu niespotykanej katastrofy. Powódź zniszczyła znaczną część miasta, a mieszkańcy muszą stawić czoła długotrwałej odbudowie. Jednak mimo trudności, nadzieja na lepsze jutro pozostaje silna – zarówno w sercach mieszkańców, jak i w infrastrukturze uzdrowiskowej, która może stać się fundamentem przyszłego odrodzenia.
Czy uda się Lądkowi-Zdrojowi wrócić do dawnej świetności? Na to pytanie odpowiedź przyniesie czas, ale jedno jest pewne – mieszkańcy miasta są zdeterminowani, by walczyć o swoją przyszłość.