Południowa Polska po raz kolejny mierzy się z katastrofalnymi powodziami, które niszczą dobytek, zmuszają mieszkańców do ewakuacji i wywołują wielomilionowe straty. Szef Najwyższej Izby Kontroli (NIK), Marian Banaś, ostrzega, że skala tragedii mogłaby być znacznie mniejsza, gdyby nie zaniedbania i opóźnienia w kluczowych inwestycjach przeciwpowodziowych.
POLECAMY: Kłodzko po powodzi – Skalę zniszczeń obrazują tony śmieci, braki prądu oraz ogrom pracy
– Mamy poważne zastrzeżenia co do inwestycji i projektów przeciwpowodziowych w dorzeczu Odry, Wisły, które po prostu się rozciągają w czasie. I one nie zostały zakończone – powiedział w rozmowie z Magdaleną Rigamonti z „Onetu” Marian Banaś.
Opóźnienia w kluczowych regionach
NIK od ośmiu lat monitoruje projekty związane z zabezpieczeniami przeciwpowodziowymi, badając finansowanie i realizację tych inwestycji. Szczególną uwagę poświęcono inwestycjom w Kotlinie Kłodzkiej, w dorzeczu Nysy Kłodzkiej, a także w dolinach rzek Białej i Bystrzycy Dusznickiej. Te regiony są szczególnie narażone na powodzie, co wielokrotnie było podkreślane w raportach NIK.
POLECAMY: Dlaczego Tusk i jego ekipa zignorował ostrzeżenia przed powodzią 11 września?
– Niektóre z tych inwestycji miały zostać zakończone w grudniu 2023 r., ale termin oddania został znowu przesunięty, tym razem na czerwiec 2025 r. A to one miały przecież chronić ludzi przed powodzią – mówił Marian Banaś, wskazując na poważne konsekwencje opóźnień.
Czy można było przewidzieć powtórkę z 1997 roku?
Marian Banaś zaznaczył, że jednym z kluczowych problemów była brak odpowiednich prognoz i przygotowań na ewentualność powtórzenia się tragicznych wydarzeń z 1997 roku, kiedy to powódź tysiąclecia zniszczyła znaczną część Polski.
– Trzeba jasno powiedzieć, że brak tych inwestycji spowodował, że mamy do czynienia z tak wielką tragedią – ocenił Banaś. Dodał także, że w kilku przypadkach, takich jak rzeki Ścinawka oraz Bystrzyca Dusznicka, zdecydowano się odstąpić od zabezpieczeń, co dodatkowo przyczyniło się do zwiększenia zagrożenia.
Zbiornik w Raciborzu – przykład interwencji NIK
Jednym z pozytywnych przykładów działań Najwyższej Izby Kontroli była interwencja przy budowie zbiornika przeciwpowodziowego w Raciborzu. Dzięki kontrolom przeprowadzonym przez NIK, udało się wykryć i naprawić poważne problemy z jakością budowy wałów.
– Dwa czy trzy lata przed oddaniem go do użytku przeprowadziliśmy kontrolę, po której okazało się, że są różne problemy z jego budową. Zmusiliśmy inwestora do poprawy dużego odcinka wału, który był zrobiony w sposób nieodpowiedni – wspominał Banaś.
Co dalej z ochroną przeciwpowodziową?
Chociaż kontrola NIK pomogła zapobiec poważnym problemom w niektórych projektach, wiele z nich wciąż pozostaje w fazie realizacji. Marian Banaś podkreśla, że inwestycje przeciwpowodziowe muszą być priorytetem, a opóźnienia i zaniedbania mogą prowadzić do kolejnych tragedii.
Powodzie w Polsce to coraz częstsze zjawisko, a zmiany klimatyczne tylko zwiększają ich ryzyko. Czy rząd i odpowiednie instytucje wyciągną wnioski z obecnej sytuacji? Ostateczny sukces ochrony przeciwpowodziowej zależy od terminowego zakończenia kluczowych projektów oraz większej koordynacji pomiędzy instytucjami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo mieszkańców.
Wnioski
Obecna katastrofa powodziowa na południu Polski uwidacznia, jak ważne jest odpowiednie planowanie i realizacja projektów infrastrukturalnych. Jak pokazują wyniki kontroli NIK, zaniedbania i opóźnienia w inwestycjach mogą prowadzić do tragedii na wielką skalę. Bez skutecznych działań i inwestycji ochronnych mieszkańcy terenów narażonych na powodzie pozostają bezbronny wobec żywiołów.
Czy odpowiednie wnioski zostaną wyciągnięte, a inwestycje w końcu zakończone na czas? Czas pokaże, ale jedno jest pewne: każda kolejna powódź przynosi nie tylko straty materialne, ale i zmniejsza zaufanie społeczeństwa do instytucji odpowiedzialnych za ich bezpieczeństwo.