W obliczu powodzi, która nawiedziła powiat kłodzki na Dolnym Śląsku, ujawniono szereg poważnych problemów w zakresie zarządzania kryzysowego i komunikacji między lokalnymi władzami. Wydarzenia te wywołały debatę o efektywności systemów reagowania na klęski żywiołowe oraz o odpowiedzialności poszczególnych organów za odpowiednie przekazywanie informacji.
Rezygnacja szefa zarządzania kryzysowego
Jednym z kluczowych wydarzeń było złożenie rezygnacji przez Jana Kalfasa, szefa wydziału zarządzania kryzysowego w starostwie powiatowym w Kłodzku. Kalfas tłumaczył swoją decyzję brakiem możliwości współpracy ze starostą Małgorzatą Jędrzejewską-Skrzypczyk. W jego ocenie, podczas kryzysu panował chaos informacyjny, który znacząco utrudniał działanie w sytuacji kryzysowej.
- „Przepływ informacji wynikał z tego, że pani starosta podejmowała decyzje samodzielnie. Gdy ja chciałem choćby nawet dostać pracowników do pomocy, to pani starosta mi powiedziała, że jeżeli sobie nie daję rady, to mam się zwolnić” – powiedział Kalfas w rozmowie z mediami.
POLECAMY: Mieszkanka Stronia Śląskiego ujawniają ukrywany przez rząd chaos panujący w zarządzaniu kryzysowym
Pęknięcie tam w Stroniu Śląskim
Największym testem dla systemu zarządzania kryzysowego było pęknięcie tamy w Stroniu Śląskim. Sytuacja ta, będąca kulminacją kryzysu, unaoczniła niedoskonałości w przepływie informacji. Burmistrzowie miast dotkniętych powodzią, w tym Michał Piszko, burmistrz Kłodzka, twierdzili, że o pęknięciu tamy dowiedzieli się z mediów, a nie z oficjalnych źródeł odpowiedzialnych za zarządzanie kryzysowe.
- „Ani ja, ani miejscowy wydział zarządzania kryzysowego nie otrzymaliśmy oficjalnej informacji o przerwaniu wału” – podkreślił burmistrz Kłodzka.
Oskarżenia i obrona
Starosta Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk, będąca przedstawicielką Koalicji Obywatelskiej, odpiera zarzuty. Jej zdaniem, problemy z komunikacją wynikły z niewłaściwych informacji przekazywanych przez Wody Polskie, które do samego końca miały zapewniać, że wał jest bezpieczny.
- „Gdy tylko było to możliwe, przekazywałam informacje dalej i codziennie organizuję sztab kryzysowy” – mówiła starosta, broniąc się przed zarzutami. Dodała również, że współpraca między powiatem a miejscowościami była „wzorcowa”.
Opinia Wwojewody
Wojewoda dolnośląski, Maciej Awiżeń, zapytany o ocenę pracy Jana Kalfasa, stwierdził, że współpraca z nim przebiegała bardzo poprawnie. Jego opinia różniła się zatem od zarzutów stawianych przez starostę Kłodzka, co potwierdza, że problemy komunikacyjne w czasie kryzysu miały bardziej złożony charakter.
Skutki powodzi
Mimo zakończenia kryzysu powódź nadal wywołuje skutki w regionie. Burmistrz Kłodzka poinformował, że do poniedziałku udało się wywieźć z miasta 450 ton śmieci przyniesionych przez wodę, jednak szacuje się, że do usunięcia pozostaje jeszcze około tysiąca ton. Katastrofa pozostawiła również ogromne straty materialne, które będą naprawiane jeszcze przez długi czas.
Wnioski na przyszłość
Wydarzenia w powiecie kłodzkim unaoczniły pilną potrzebę poprawy komunikacji między władzami lokalnymi w sytuacjach kryzysowych. Pęknięcie tamy w Stroniu Śląskim i chaos informacyjny, który temu towarzyszył, wskazują na konieczność lepszego przygotowania na klęski żywiołowe. Nie tylko infrastruktura, ale również systemy komunikacyjne i zarządzania kryzysowego wymagają modernizacji, aby w przyszłości lepiej radzić sobie z takimi sytuacjami.