W Polsce szykują się znaczące zmiany w systemie ochrony zdrowia, szczególnie w obszarze usług ginekologiczno-położniczych. Ministerstwo Zdrowia (MZ) zaprezentowało nowy projekt, który ma na celu zreformowanie zasad kwalifikacji szpitali położniczych do tzw. sieci szpitali. Kluczowym kryterium staje się minimalna liczba odebranych porodów, wstępnie ustalona na 400 rocznie. Niestety, takie wymagania mogą doprowadzić do zamknięcia wielu porodówek, co rodzi poważne obawy wśród pracowników służby zdrowia oraz przyszłych matek.
Kryteria kwalifikacji i ich konsekwencje
Sieć szpitali to grupa placówek medycznych, które otrzymują zapewnione finansowanie z Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). Szpitale, które nie spełnią nowych wymogów, nie tylko stracą możliwość przynależności do sieci, ale mogą również zostać wykluczone z konkursów na finansowanie, co w praktyce oznacza ich likwidację. Jak wynika z załącznika nr 2 do ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, oddziały położnicze, aby zostać włączone do sieci, muszą spełnić wymóg co najmniej 400 porodów rocznie.
Z danych przedstawionych przez MZ wynika, że aż 111 z 331 szpitali w Polsce nie spełnia tego kryterium. Najcięższa sytuacja występuje w województwach takich jak Podlaskie, Warmińsko-Mazurskie, Świętokrzyskie i Zachodniopomorskie, gdzie większość porodówek znalazłaby się w obliczu zamknięcia. Przykładowo, w województwie podlaskim zamkniętych mogłoby zostać 10 z 14 porodówek, a w Warmińsko-Mazurskim 10 z 16.
Regiony dotknięte zmianami
Dalsze analizy pokazują, że w innych województwach również nie wszystkie porodówki spełniają nowe kryteria. W województwie mazowieckim to 13 z 44 szpitali, w dolnośląskim dziewięć z 22, a w łódzkim osiem z 23. Sytuacja jest równie niepokojąca w województwie kujawsko-pomorskim, gdzie sześć z 18 szpitali z oddziałami położniczymi nie spełnia wymagań.
Obawy lekarzy i pacjentów
Ministerstwo Zdrowia uspokaja, że brak kwalifikacji porodówek do sieci nie spowoduje od razu ryzyka powstania „białych plam” w dostępie do usług, ponieważ dyrektorzy oddziałów wojewódzkich NFZ będą ogłaszać konkursy na finansowanie tych usług. Jednak te zapewnienia nie są wystarczające dla wielu lekarzy, którzy wyrażają obawy dotyczące wzrostu liczby porodów w większych ośrodkach. Przykład Małgorzaty Leszczyńskiej, dyrektorki Szpitala św. Ducha w Rawie Mazowieckiej, dobrze ilustruje te obawy:
„Dla mnie, jako dyrektora szpitala, jako położnej i jako kobiety, likwidacja tylu izb porodowych byłaby czymś wręcz dramatycznym. Jeśli tak się stanie, dojdzie do wielu nieszczęść. Chyba w tym wszystkim nie bierze się pod uwagę, jaka byłaby odległość pomiędzy poszczególnymi izbami porodowymi i jak skomplikowane mogą być czasem przypadki położnicze. Będą się zdarzać takie, że karetka nie będzie w stanie przejechać i zawieźć do szpitala na czas 60 czy 80 kilometrów, a swoją drogą karetek też jest za mało. Mam nadzieję, że ktoś z rządzących się w porę obudzi.”
Podsumowanie
Nowe regulacje wprowadzane przez Ministerstwo Zdrowia stają się przyczyną licznych kontrowersji oraz obaw w środowisku medycznym. Warto, aby zarówno decydenci, jak i społeczeństwo zrozumieli konsekwencje, jakie mogą wynikać z wprowadzenia tak drastycznych zmian w systemie ochrony zdrowia, które mogą wpłynąć na bezpieczeństwo i jakość usług medycznych świadczonych przyszłym matkom. Kluczowym pytaniem pozostaje, czy możliwe jest osiągnięcie równowagi między wymaganiami finansowymi a dostępnością i jakością usług zdrowotnych w Polsce.