W piątek, 13 października, na drodze ekspresowej S7 w Borkowie k. Gdańska doszło do dramatycznego wypadku, w wyniku którego śmierć poniosły cztery osoby, a piętnaście zostało rannych. Sprawca, 37-letni kierowca ciężarówki, Mateusz M., usłyszał zarzuty spowodowania katastrofy drogowej zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów.
POLECAMY: Policja ujawnia nowe fakty dotyczące karambolu na S7
Wypadek, który wstrząsnął regionem
Karambol na S7 miał miejsce w nocy z piątku na sobotę i obejmował aż 21 pojazdów, w tym 18 samochodów osobowych oraz trzy ciężarówki. W zdarzeniu uczestniczyło łącznie 56 osób. Zginęły cztery osoby, w tym dwóch chłopców w wieku 7 i 10 lat, natomiast piętnaście osób zostało hospitalizowanych, z czego dwie w stanie ciężkim. Tragiczne wydarzenie miało miejsce na remontowanym odcinku trasy między wjazdami Lipce a Gdańsk Południe.
Zarzuty dla kierowcy. Policja kontroluje Mateusza M. codziennie
Mateusz M., który kierował ciężarówką, usłyszał zarzut spowodowania katastrofy drogowej. Prokuratura wnioskowała o zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztu na trzy miesiące, argumentując to powagą zarzutów oraz wysokim wymiarem kary, który może wynieść nawet 15 lat więzienia.
Mimo to, sąd postanowił o zastosowaniu wobec Mateusza M. dozoru policyjnego. Oznacza to, że podejrzany musi codziennie, siedem razy w tygodniu, stawiać się w jednostce policji właściwej dla miejsca jego zamieszkania. Decyzję sądu potwierdził rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Mariusz Duszyński.
Obrońca kierowcy: „To rozważna decyzja sądu”
Jednym z obrońców Mateusza M. jest mecenas Marek Wasilewski, który w rozmowie z Polską Agencją Prasową wyraził zrozumienie dla decyzji sądu. – „Nasz klient jest w wielkim szoku po tym, co się stało. Jest zdruzgotany psychicznie” – zaznaczył Wasilewski. Kierowca odmówił składania wyjaśnień podczas przesłuchania, odpowiadał jedynie na pytania swoich obrońców.
Brak użycia alkoholu i narkotyków
Z przeprowadzonych przez prokuraturę badań toksykologicznych wynika, że Mateusz M. był trzeźwy w momencie zdarzenia i nie znajdował się pod wpływem środków psychoaktywnych. Prokurator Duszyński potwierdził również, że telefon podejrzanego nie był używany w chwili wypadku, co wyklucza możliwość, iż kierowca mógł być rozproszony przez urządzenie mobilne.
Z analizy tachografu wynika, że ciężarówka poruszała się z prędkością 89 km/h, podczas gdy dopuszczalna prędkość na tym odcinku wynosiła 80 km/h. Co więcej, według śledczych, ciężarówka nie hamowała w momencie uderzenia w inne pojazdy oraz barierę energochłonną, wytracając prędkość w ciągu 10 sekund po kolizji.
Kim jest Mateusz M.?
Według nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy „Informacyjnej Agencji Radiowej”, kierowcą ciężarówki był Mateusz M., prezes jednej z firm transportowych z województwa mazowieckiego. Mężczyzna zastępował innego kierowcę, co również mogło mieć wpływ na przebieg wydarzeń. Okoliczności, w jakich doszło do tej zmiany, nie są jednak szerzej znane.
Tragiczny bilans
Katastrofa na S7 to jedno z najtragiczniejszych wydarzeń drogowych w regionie. Śmierć czterech osób, w tym dwojga dzieci, oraz liczne ofiary wypadku, podkreślają, jak istotne jest bezpieczeństwo na drogach, zwłaszcza w trudnych warunkach, jakimi są remontowane odcinki tras. Wciąż nieznane są szczegóły dotyczące tożsamości pozostałych ofiar. Prokuratura zapowiedziała dalsze śledztwo w sprawie wypadku, a badania DNA mają pomóc w pełnym zidentyfikowaniu zmarłych.
Wnioski na przyszłość
To zdarzenie przypomina, jak kluczowe jest przestrzeganie przepisów drogowych oraz zachowanie ostrożności, szczególnie na odcinkach o ograniczonym ruchu i podczas remontów dróg. Prokuratura kontynuuje śledztwo, które ma odpowiedzieć na pytania dotyczące przyczyn tej tragedii i wyjaśnić, jakie dokładnie okoliczności doprowadziły do tej katastrofy.