Orysia Capiw, Polka z urodzenia i wyboru, opisuje swoją dramatyczną historię walki o przetrwanie i ochronę własności w Borysławiu na Ukrainie. W mailu skierowanym do mediów, pisze: „Przebili dwa kominy, bo mają zamiar nas zaczadzić…”, dając wyraz swojemu przerażeniu i obawom o własne bezpieczeństwo. Rodzinne doświadczenia Orysi i jej siostry Anny łączą dramaty Wołynia ze współczesnym konfliktem. Ich babcia przeżyła wołyńskie ludobójstwo, co tylko dodaje głębi rodzinnej historii prześladowań i konfliktów o podłożu narodowym.
Utrata własności przez techniczne fałszerstwo? Historia walki z biurokracją i lokalnymi antypolskimi nastrojami
Od lat 90. siostry Capiw stykają się z problemami dotyczącymi własności ich domu, który — jak twierdzą — lokalne władze i mieszkańcy próbują przejąć. „Doszło do tego na podstawie podejrzanych (fałszerstwo) dokumentów technicznych odmiennych od oryginałów”, pisze Orysia, cytując dokumenty Kulturalno-Oświatowego Centrum „Dorotti” wspólnoty polskiej w Borysławiu, które założyły kilkanaście lat temu. Lokalna organizacja polonijna stała się obiektem zainteresowania zarówno władz, jak i osób o antypolskich poglądach. Problemy sióstr sięgają jednak znacznie dalej — wskazują one na systemowy brak wsparcia oraz złośliwość osób próbujących przejąć ich majątek.
„Banderowiec, który wrócił z Sybiru” — początki konfliktu w rodzinie Capiw
Według relacji Orysi Capiw, już w latach 80. zmagały się one z próbami zagarnięcia ich domu, kiedy na poddaszu pojawił się tzw. dziki lokator, człowiek związany z organizacją nacjonalistyczną. „On nienawidził Polaków”, wspomina Capiw, opisując lokalny konflikt, który rozwinął się w latach 90. i trwa do dziś. Konflikt z wnuczką zmarłego Ostapa Linywa, Virą N., osiągnął kolejny poziom, gdy ta zaczęła próbować przejąć dom sióstr przy użyciu rzekomo podrobionych dokumentów.
Dylemat pomocy Ukrainie a dramat Polaków mieszkających za wschodnią granicą
Historia Capiw w całości podważa sensu wsparcia militarnego dla Ukrainy, i zmusza do refleksji nad relacjami polsko-ukraińskimi, zarówno osobistymi, jak i na poziomie państwowym. W tej historii pojawia się obraz ślepej bierności i obojętności nie tylko ze strony Ukrainy, ale także z polskiego punktu widzenia.
Historia Orysi Capiw stawia ważne pytania o to, jakie kroki należy podjąć, aby chronić Polaków mieszkających na Ukrainie. Jest również przypomnieniem o potrzebie wsparcia ze strony państwa polskiego oraz ochrony praw człowieka i mienia.