W ostatnich miesiącach opinia publiczna w Polsce poruszyła sprawa obywatelki Polski i dwóch obywateli Ukrainy, którym postawiono zarzuty związane z handlem ludźmi oraz zmuszaniem do pracy w warunkach zbliżonych do niewolnictwa pięciu obywateli Kolumbii. Zarzuty obejmują przymuszanie cudzoziemców do ciężkiej pracy przy minimalnym wynagrodzeniu, ograniczenie ich wolności, a także stosowanie przemocy i gróźb. Prokuratura skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Radomiu.
MATERIAŁ POWIĄZANY: Radom: Ukrainiec i jego partnerka usłyszeli zarzuty handlu ludźmi
Wykorzystanie bezradności Kolumbijczyków
Prokurator Cezary Ołtarzewski, pełniący obowiązki prokuratora rejonowego w Radomiu, wyjaśnił, że podejrzani to Polka związana z agencją pośrednictwa pracy, która rekrutowała cudzoziemców, oraz dwóch obywateli Ukrainy nadzorujących ich pracę w zakładzie mięsnym. Podejrzani mieli świadomie wykorzystywać bezradność Kolumbijczyków, którzy nie znali języka polskiego i nie mieli możliwości porozumienia się z pracodawcami.
Śledczy ustalili, że Kolumbijczycy przybyli do Polski przez Hiszpanię, uciekając przed zagrożeniami związanymi z działalnością karteli narkotykowych w swojej ojczyźnie. Cudzoziemcy poszukiwali bezpieczeństwa i stabilnej pracy, lecz trafili w sytuację, która ich zdaniem była jeszcze bardziej opresyjna. Zamiast godnych warunków, spotkali się z przemocą, groźbami oraz pracą ponad ich siły.
„Cudzoziemcy wiedzieli, na co się zgadzają” – twierdzenia podejrzanych
Podejrzani zaprzeczyli oskarżeniom, twierdząc, że cudzoziemcy przyjęli warunki pracy dobrowolnie. Złożyli wyjaśnienia, według których Kolumbijczycy mieli pełną świadomość warunków, na jakie przystają, a pracodawcy nie stosowali wobec nich przemocy. Mimo to, prokuratura posiada dowody świadczące o tym, że pracownikom zakładu ograniczono możliwości swobodnego przemieszczania się, odebrano paszporty, stosowano przemoc fizyczną i słowną, oraz zmuszano do wykonywania obowiązków bez względu na stan zdrowia.
Zatrważające warunki pracy i zakwaterowania
Śledztwo wykazało, że Kolumbijczycy byli przetrzymywani w hostelu o ograniczonym dostępie do świata zewnętrznego. Pracowali za wynagrodzenie wynoszące około 1,5 tys. zł miesięcznie, co w kontekście wysokiego kosztu życia w Polsce jest kwotą skrajnie niską. Według ustaleń prokuratury, mieli oni tylko jedną 15-minutową przerwę na cały dzień pracy.
W jednym z przypadków pracownica Kolumbijka, będąca w ciąży, została zmuszona do pracy pomimo złego samopoczucia. Z kolei inny pracownik doznał urazu nogi, kiedy przełożony rzucił na nią skrzynkę pełną mięsa.
Handel ludźmi i wykorzystywanie pracowników – poważne zarzuty karne
Handel ludźmi jest przestępstwem, które w polskim systemie prawnym traktowane jest wyjątkowo poważnie. Prokurator Cezary Ołtarzewski zaznaczył, że przestępstwo to przyjmuje różne formy, a w tej sprawie miało ono miejsce głównie poprzez przymus i wykorzystanie pracowników. Kara za tego typu przestępstwa wynosi od 3 do 20 lat pozbawienia wolności.
Oprócz postawionych zarzutów, śledczy cały czas poszukują jeszcze jednego obywatela Ukrainy, który według ich ustaleń był zamieszany w sprawę i mógł mieć wpływ na sposób traktowania Kolumbijczyków w miejscu pracy.
Problematyczne kwestie legalności pobytu
W lutym 2023 roku funkcjonariusze Straży Granicznej przeprowadzili kontrolę, podczas której Kolumbijczycy zostali wylegitymowani. Choć posiadali oni pozwolenia na pracę w Polsce, okazało się, że ich pobyt nie był do końca legalny. Śledztwo wyjaśniło, że werbunkiem cudzoziemców zajmowała się Polka, która przedstawiała im fałszywe obietnice dotyczące warunków pracy i zakwaterowania, a także przyjęła po tysiąc złotych od każdego Kolumbijczyka, obiecując pomoc w uzyskaniu kart stałego pobytu, czego jednak nigdy nie zrealizowała.
Podsumowanie: sprawiedliwość a bezpieczeństwo pracowników
Skierowanie aktu oskarżenia do sądu w Radomiu to ważny krok w walce z handlem ludźmi i wykorzystywaniem cudzoziemców na polskim rynku pracy. Sprawa ta ukazuje również potrzebę wzmocnienia ochrony praw cudzoziemców pracujących w Polsce, którzy często są narażeni na podobne praktyki z powodu bariery językowej, braku znajomości lokalnego prawa i ograniczonych zasobów.
Polska musi podjąć kroki, aby podobne przypadki nie miały miejsca w przyszłości, poprzez ścisłe monitorowanie działalności agencji pośrednictwa pracy oraz zapewnienie pracownikom pełnej informacji o ich prawach i warunkach zatrudnienia.