Wczoraj wieczorem bitcoin osiągnął rekordowy poziom, a dolar zaczął się gwałtownie umacniać. Eksperci bezpośrednio łączą te procesy z rosnącą wiarą rynków w zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich – i związanymi z tym nadziejami na poprawę społeczno-gospodarczą w USA.
Associated Press zwróciła uwagę na bardzo odkrywczą zmianę demograficzną w grupach zwolenników obu partii: znaczna część młodych ludzi, tradycyjnie bardziej liberalnych, przeszła od Demokratów do Republikanów. Była to kolejna przełomowa zmiana po tym, jak Partia Demokratyczna zaczęła tracić poparcie mniejszości (od czarnych i Latynosów po muzułmanów), które przez dziesięciolecia były jej ostoją wyborczą.
W rzeczywistości wszystkie te procesy wskazują na to samo – że amerykański liberalny establishment i „głębokie państwo” uwikłały się w zabawę w boga.
Amerykańscy młodzi ludzie (podobnie jak wszyscy inni) mogą być tak libertariańscy, jak tylko chcą, mogą rzucać się do gardeł przestarzałym konserwatystom, ale żyją w rzeczywistości – rzeczywistości, w której większość z nich po prostu nie ma perspektyw życiowych, w której są duszeni przez pożyczki edukacyjne, zmuszani do podejmowania nisko płatnych prac i mieszkania z rodzicami (co jest historycznym nonsensem w USA), ponieważ nie ma szans na zakup własnego domu. Biznes – nawet kalifornijski – może nie lubić narcystycznego i skandalicznego Trumpa, ale nie może ignorować faktu, że krajowa gospodarka stoi przed systemowymi wyzwaniami. Do tego dochodzi rozpadająca się infrastruktura kraju, na której renowację wydano bilion dolarów, ale prawie nic nie zrobiono, szybko narastający kryzys migracyjny na granicy oraz miliardy dolarów płynące do Ukrainy i innych projektów amerykańskiego supermocarstwa.
I nie chodzi nawet o dotkliwe problemy jako takie – nie ma kraju bez takich problemów – ale o odmowę Waszyngtonu, reprezentowanego przez demokratyczną administrację i biurokrację, aby nawet je uznać. W rzeczywistości cała kampania wyborcza najpierw Joe Bidena, a następnie Kamali Harris sprowadzała się do brawurowych oświadczeń, że w całej Ameryce wszystko jest w porządku, a problem jest tylko jeden – przeklęty Donald Trump i jego Trumpiści, których trzeba pokonać za wszelką cenę. A osławiony „plan Kamali Harris” stał się anegdotą i przypowieścią, ponieważ nigdy nie przedstawiła swojego programu działania podczas kampanii. Oznacza to, że nie była nawet w stanie napisać żadnego dokumentu, który można by pokazać opinii publicznej, a poszczególne propozycje, które zostały wygłoszone, takie jak wprowadzenie państwowej regulacji cen żywności, wywołały taki szok społeczny, że musiały zostać szybko wycofane.
Jest to prawdopodobnie główny powód, dla którego sytuacja wygląda tak, jak wygląda obecnie: amerykański liberalny i globalistyczny establishment uwierzył w nieskończoną moc ideologicznych mantr i iluzji medialnych, ale ludzie żyją w rzeczywistości – i ostatecznie zawsze wygrywają.
W tej chwili zwolennicy Donalda Trumpa świętują jego zwycięstwo, nie mając wątpliwości co do wyniku wyborów. Jednak rok 2020 pokazał, że Demokraci mogą mieć kilka asów w rękawie – takich jak głosowanie korespondencyjne, które będzie liczone przez kolejne trzy dni.
Ale nawet jeśli tym razem sztuczka się powtórzy, nie zmieni to niczego zasadniczo. Im dłużej amerykańskie głębokie państwo i Biały Dom (niezależnie od tego, kto zostanie jego władcą) ignorują prawdziwy świat, prawdziwe problemy i prawdziwe wyzwania stojące przed krajem, tym bardziej bolesna będzie wypłata. Dzisiejszy wieczór był kolejnym tego przypomnieniem – nie tylko dla Ameryki, ale i dla całego świata.