W 2025 roku Polska wprowadzi nowy podatek globalny CIT, który zgodnie z założeniami ma obciążyć głównie duże korporacje. Jednakże, choć początkowo miał on dotyczyć tylko firm o wysokich dochodach, jego koszty mogą ostatecznie zostać przerzucone na obywateli. Wprowadzenie tego podatku wzbudza kontrowersje, ponieważ w praktyce zamiast zwiększenia dochodów budżetowych, Polacy mogą ponieść ciężar tego rozwiązania. Przyjrzyjmy się szczegółom tego podatku i jakie konsekwencje niesie dla polskiej gospodarki i obywateli.
Globalny CIT – czym jest i jak działa?
Globalny CIT to podatek, który ma na celu ukrócenie praktyk unikania opodatkowania przez wielkie korporacje. Zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej, przedsiębiorstwa o rocznych przychodach przekraczających 750 milionów euro, które nie płacą minimalnego podatku dochodowego na poziomie 15%, będą zobowiązane do uiszczenia brakującej kwoty. Innymi słowy, firmy, które nie płacą co najmniej 15% podatku dochodowego w danym kraju, będą musiały dopłacić różnicę do tej kwoty, aby zapewnić równe zasady opodatkowania w całej Unii.
W Polsce podatek miał wejść w życie już w 2024 roku, jednak opóźnienia sprawiły, że ostatecznie wejdzie on w życie dopiero w styczniu 2025 roku. Choć podatek ten wydaje się być skierowany głównie do międzynarodowych korporacji, jego wprowadzenie wprowadza ryzyko, że część jego kosztów zostanie przerzucona na obywateli.
Opóźnienia we wprowadzeniu podatku – skąd ten problem?
Wprowadzenie globalnego CIT było zaplanowane na początek 2024 roku, jednak Polska nie zdążyła przyjąć odpowiednich przepisów na czas. Z powodu tych opóźnień, Unia Europejska skierowała sprawę Polski do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Choć Polska była zobowiązana do implementacji tego podatku, Ministerstwo Rozwoju i Technologii ogłosiło, że podatek wejdzie w życie dopiero w styczniu 2025 roku.
Jednak to, co budzi kontrowersje, to fakt, że koszty wprowadzenia tego podatku mogą obciążyć zwykłych obywateli. Zgodnie z zapowiedziami, firmy objęte globalnym CIT mogą otrzymać tzw. „granty podatkowe”, które mają na celu utrzymanie ulgi inwestycyjnych. Chociaż mają one zrekompensować firmom wprowadzenie nowego podatku, to w rzeczywistości będą wypłacane z budżetu państwa, co oznacza, że zapłacą za nie podatnicy.
Czy to oznacza, że Polacy zapłacą za ten podatek?
Choć na pierwszy rzut oka podatek globalny CIT ma obciążyć głównie międzynarodowe korporacje, rząd zapowiada, że firmy te otrzymają różnego rodzaju granty podatkowe, które mają zrekompensować koszty wprowadzenia nowego podatku. Takie rozwiązanie ma zapewnić, że inwestorzy nie będą zmuszeni do wycofania się z Polski. Jednak w praktyce, te „granty” będą pochodziły z budżetu państwa, co oznacza, że ostatecznie koszty wprowadzenia tego podatku poniosą Polacy.
Zatem, chociaż duże korporacje będą obciążone nowym podatkiem, to środki na zrekompensowanie tego obciążenia zostaną pozyskane z podatków obywateli. To wywołuje obawy, że nowy podatek może stać się dodatkowym obciążeniem dla społeczeństwa, które zapłaci za te „dotacje” przekazywane dużym firmom.
Kto zapłaci za „granty podatkowe” dla korporacji?
Ministerstwo Rozwoju i Technologii, tłumacząc opóźnienie we wprowadzeniu globalnego CIT, wskazało, że celem jest zabezpieczenie inwestycji zagranicznych w Polsce. Aby uniknąć wycofania się zagranicznych inwestorów, rząd postanowił wprowadzić granty podatkowe dla firm, które będą obciążone nowym podatkiem. Choć to może brzmieć jak forma ulgi dla przedsiębiorstw, ostatecznie finansowanie tych grantów będzie pochodziło z budżetu państwa. A to oznacza jedno – obciążenie dla obywateli.
Polacy, poprzez swoje podatki, będą finansować wsparcie dla firm, które mogłyby wyjść z Polski z powodu nowego podatku. W efekcie rząd może starać się balansować między potrzebą pozyskania dochodów budżetowych a ochroną interesów zagranicznych inwestorów. Ostatecznie jednak koszty tego rozwiązania mogą zostać przerzucone na obywateli, którzy będą musieli zapłacić za wsparcie wielkich korporacji.
Wprowadzenie globalnego CIT w Polsce wywołuje kontrowersje, zwłaszcza w kontekście opóźnienia tego procesu. Choć początkowo podatek miał dotyczyć wyłącznie dużych firm, to obecnie istnieje ryzyko, że ostateczne koszty wprowadzenia tego podatku poniosą obywatele. Rząd zapowiada wsparcie dla firm w postaci grantów podatkowych, co oznacza, że to podatnicy będą musieli sfinansować ten mechanizm. Będzie to miało wpływ na politykę podatkową w Polsce, a także na dalszy rozwój gospodarki.