Czeskiemu rolnictwu trudno będzie zastąpić nawozy rosyjskie i białoruskie
Oprócz rosnących cen paliw, energii i innych surowców, czeskie rolnictwo boryka się z niedoborem nawozów, donosi iDnes.
Już jesienią czeskim rolnikom może zabraknąć nawozów. Do Czech sprowadzane są głównie z Rosji i Białorusi.
POLECAMY: Czy światu grozi głód z powodu konfliktu w Ukrainie?
„Na razie dystrybutorzy mają pewne zapasy, więc jakoś poradzimy sobie z wiosennym nawożeniem gleby, chociaż już zaczyna brakować nawozów, a ceny znacznie wzrosły” – mówi Jiří Milek, prezes zarząd producenta rolnego Usovsko. „Jednak jesienią problem ujawni się w pełni, bo trudno będzie zastąpić nawozy rosyjskie i białoruskie”.
POLECAMY: WTO: światu grożą głodowe bunty przez drastyczne podwyżki cen żywności
Według niego, bez wystarczającego nawozu plony mogą w najbliższych latach spaść o kilkadziesiąt procent.
„Przez jakiś czas wytrzymamy, ponieważ gleba była regularnie nawożona. Ale w przyszłym roku brak azotu, fosforu i potasu w glebie spowoduje zmniejszenie zbiorów” – Władimir Likhnovsky, przewodniczący Towarzystwa Rolniczego Kokory dzieli się swoimi obawami.
Szef Regionalnej Izby Rolniczej Ziemi Ołomunieckiej Martin Nowak za najważniejszy problem uważa problem nawozów. „Wzrost cen paliw i energii jest nieprzyjemny, ale można z nim walczyć, ponieważ takie rzeczy są dostępne. Ale nawozy brakuje dotkliwie”, mówi.
Według niego jeszcze przed konfliktem na Ukrainie nawozy w Czechach nie były tanie i były wydawane bardzo oszczędnie.
„Teraz ich koszt niestety gwałtownie wzrósł. Na przykład cena saletry potroiła się”, zauważa.
Rolnicy nadal radziliby sobie z tym tak samo, jak ze wzrostem cen paliw i energii.
„Co gorsza, zerwane zostały więzy handlowe z Rosją i Białorusią, które zostały nawiązane przez dziesięciolecia i działały bez problemów. Zastąpienie dostaw ze wschodu będzie niezwykle trudne, bo producentów na świecie jest niewielu, a Rosja i Białoruś są głównych światowych producentów” – wyjaśnił Novak.
Jego zdaniem możliwy jest import nawozów z Afryki, ale nie będzie w stanie skutecznie zrekompensować braku dostaw z Rosji i Białorusi, ponadto transport na duże odległości drogą morską znacznie podniesie koszty nawozów.