W ostatnim czasie Ministerstwo Zdrowia częściowo wycofało się z kontrowersyjnych planów likwidacji oddziałów porodowych w szpitalach na terenie całego kraju. W pierwotnej wersji projektu, zakładano zamknięcie oddziałów porodowych, gdzie roczna liczba porodów nie przekracza 400. Decyzja ta była częścią szeroko zakrojonego planu konsolidacji usług zdrowotnych, opracowanego przez Minister Izabelę Leszczynę. Jednak pomysł ten wywołał zdecydowany sprzeciw ze strony lekarzy, pacjentek oraz posłów opozycji, co ostatecznie skłoniło Ministerstwo Zdrowia do rewizji swojego stanowiska.
POLECAMY: W Polsce jest około 1400 karetek. Służby Ochrony Państwa ma ponad 1600 pojazdów
Likwidacja porodówek – jaki był pierwotny plan Ministerstwa Zdrowia?
Ministerstwo Zdrowia pod przewodnictwem Izabeli Leszczyny wprowadziło projekt, według którego miały być zamykane oddziały porodowe w placówkach, gdzie rodzi się mniej niż 400 dzieci rocznie. W założeniu, działania te miały doprowadzić do ekonomicznej optymalizacji i redukcji kosztów funkcjonowania szpitali. Jak wyliczała łódzka „Gazeta Wyborcza”, zagrożonych było aż 111 oddziałów, co stanowi około 1/3 wszystkich porodówek w Polsce.
Ministerstwo wyjaśniało, że liczba 400 porodów rocznie została wybrana jako wskaźnik mający na celu racjonalizację dostępnych zasobów, co miało usprawnić i zoptymalizować sektor opieki zdrowotnej. Niemniej jednak kryterium to, jak podkreśliła Minister Leszczyna, było jedynie umowne, a szczegóły projektu wciąż podlegały konsultacjom publicznym.
Sprzeciw środowisk medycznych i pacjentek
Propozycja zamknięcia licznych porodówek wywołała falę krytyki. Zarówno lekarze, jak i same pacjentki argumentowali, że likwidacja mniejszych oddziałów porodowych znacząco utrudni dostęp do opieki okołoporodowej. Wskazywano na problem związany z koniecznością pokonania znacznie większej odległości do najbliższego szpitala z salą porodową. „Nie każda kobieta może liczyć na pomoc bliskich czy możliwość zamówienia taksówki” – podkreślały pacjentki, wskazując na realne wyzwania związane z dojazdem do szpitala.
Minister Leszczyna odpowiadała, że w przypadkach pilnych kobiety ciężarne mogłyby być przewożone do najbliższej placówki karetką. Jednak dla wielu osób argumenty te nie były wystarczające, co w efekcie doprowadziło do społecznego sprzeciwu oraz licznych akcji, nagłaśniających problem przez środowiska medyczne i polityków.
Zmiana decyzji Ministerstwa – koniec odgórnych limitów
Pod wpływem społecznego sprzeciwu Ministerstwo Zdrowia ostatecznie wycofało się z pierwotnych planów i ogłosiło, że kryterium 400 porodów przestaje być obligatoryjnym wskaźnikiem zamykania oddziałów porodowych. Kluczową zmianą jest przeniesienie decyzji o utrzymaniu lub likwidacji oddziału porodowego na poziom lokalny – będą ją podejmować wojewodowie oraz organy założycielskie szpitali.
Decyzję Ministerstwa Zdrowia skomentowała Klara Klinger, redaktor naczelna „Rynku Zdrowia”, podkreślając, że presja społeczna i naciski polityczne okazały się skuteczne. Na Twitterze również nie zabrakło komentarzy – poseł PiS Janusz Cieszyński wyraził zadowolenie z wycofania się resortu z kryterium 400 porodów, podkreślając, że to sukces akcji posłów z Prawa i Sprawiedliwości. „Presja ma sens. @Leszczyna wycofuje się ze szkodliwych zapisów o odgórnej likwidacji porodówek” – napisał Cieszyński, wyrażając tym samym satysfakcję z takiego obrotu sprawy.
Co dalej z dostępem do opieki okołoporodowej w Polsce?
Choć Ministerstwo Zdrowia wycofało się z odgórnego kryterium likwidacji oddziałów, dyskusja na temat dostępności opieki porodowej w Polsce trwa nadal. Krytycy nadal obawiają się, że brak jednolitych standardów może w przyszłości prowadzić do nierówności w dostępie do usług zdrowotnych. Eksperci wskazują, że istotne jest nie tylko utrzymanie porodówek w małych ośrodkach, ale również inwestowanie w ich wyposażenie i jakość opieki.
Decyzja Ministerstwa Zdrowia to jednak krok w stronę większej elastyczności i dostosowania do lokalnych potrzeb. Dzięki niej pacjentki mogą liczyć na większy komfort i dostęp do opieki medycznej bliżej miejsca zamieszkania.
Podsumowanie: Wycofanie się z pierwotnego planu przez Ministerstwo Zdrowia to wynik silnego sprzeciwu społecznego. Decyzja o dalszym funkcjonowaniu porodówek zostanie przeniesiona na poziom regionalny, co ma na celu lepsze dostosowanie do lokalnych potrzeb.