W ostatnich dniach media obiegły informacje dotyczące studiów lidera Polski 2050, Szymona Hołowni, na Collegium Humanum. Sprawa zyskała rozgłos po publikacji tygodnika „Newsweek”, w której wskazano, że Hołownia miał rzekomo należeć do grona tzw. „martwych studentów” – osób, które nie uczęszczają na zajęcia, ale figurują w systemach uczelni jako studenci, a w niektórych przypadkach nawet otrzymują dyplomy.
Szymon Hołownia stanowczo zaprzeczył tym doniesieniom, jednak temat wywołał szeroką debatę o funkcjonowaniu uczelni w Polsce, w tym o kontrowersjach związanych z Collegium Humanum.
Czym jest Collegium Humanum?
Collegium Humanum to międzynarodowa uczelnia, która działa w Polsce i za granicą. Znana jest z oferowania studiów na odległość oraz elastycznych programów dostosowanych do potrzeb studentów. W ostatnich latach placówka wzbudzała zainteresowanie, ale również krytykę.
Według danych z 2023 roku, uczelnia miała ponad 12 tysięcy studentów, z czego znaczną część stanowili słuchacze studiów niestacjonarnych i online.
„Martwi studenci” – co to oznacza?
Pojęcie „martwych studentów” odnosi się do osób, które formalnie widnieją w rejestrach uczelni, ale faktycznie nie uczestniczą w zajęciach, nie zaliczają egzaminów ani nie realizują programu studiów. W przypadku Collegium Humanum problem ten zyskał szczególne znaczenie, gdy ujawniono, że niektóre osoby mogły otrzymać dyplomy, mimo że ich obecność na uczelni ograniczała się do podpisania dokumentów immatrykulacyjnych.
Szymon Hołownia: „Nigdy nie byłem studentem tej uczelni”
W odpowiedzi na publikację „Newsweeka”, Szymon Hołownia zorganizował briefing prasowy, na którym jednoznacznie zdementował informacje o jego związku z Collegium Humanum.
- „Nie byłem tam ani razu, nie spędziłem tam ani minuty, nie uczestniczyłem w żadnych zajęciach ani projektach” – powiedział Hołownia.
Hołownia przyznał jednak, że kilka lat temu podpisał dokumenty związane z rekrutacją, ale nie kontynuował tego procesu.
Kulisy śledztwa dziennikarskiego
Renata Kim, autorka artykułu w „Newsweeku”, przyznała, że pracowała nad sprawą Collegium Humanum przez ponad 2,5 roku. Twierdzi, że jej rozmówcy, w tym byli pracownicy uczelni, wskazywali na nieprawidłowości w funkcjonowaniu instytucji.
- „Rozmawiałam z wieloma osobami, które widziały dokumenty rejestracyjne Hołowni w systemie uczelni. Twierdziły, że jego nazwisko pojawiało się na liście studentów, choć nigdy nie uczestniczył w zajęciach” – powiedziała Kim.
Wśród informacji pojawiły się również doniesienia o rzekomym dyplomie Hołowni, który miał znajdować się w sejfie byłego rektora. Sam lider Polski 2050 zaprzeczył istnieniu takiego dokumentu.
Kontrowersje wokół Collegium Humanum
Uczelnia była już wcześniej przedmiotem krytyki. W 2021 roku pojawiły się zarzuty dotyczące niskich standardów akademickich i podejrzeń o komercyjne podejście do edukacji.
Według danych Polskiej Komisji Akredytacyjnej, w latach 2020–2023 przeprowadzono trzy kontrole na uczelni, z których jedna zakończyła się zaleceniami poprawy standardów kształcenia.
Czy system akademicki w Polsce wymaga zmian?
Sprawa „martwych studentów” na Collegium Humanum otwiera szerszą dyskusję o problemach polskiego szkolnictwa wyższego. Eksperci zwracają uwagę na brak skutecznych mechanizmów nadzoru nad uczelniami, szczególnie tymi prywatnymi, oraz na potrzebę większej transparentności.
Według danych Ministerstwa Edukacji i Nauki, w Polsce działa ponad 300 uczelni, z czego niemal połowa to placówki prywatne. Wiele z nich oferuje studia online i programy niestacjonarne, które mogą być bardziej podatne na nadużycia.
Co dalej ze sprawą Hołowni?
Szymon Hołownia zapowiedział kroki prawne wobec „Newsweeka” w związku z publikacją. Tymczasem Collegium Humanum odmówiło komentarza w sprawie.
Choć Hołownia zdecydowanie zaprzeczył, by był studentem uczelni, sprawa pokazuje, jak ważne jest zaufanie do instytucji edukacyjnych i ich przejrzystość.