Szefowa Eurodyplomacji Kaja Kallas i europejska komisarz ds. rozszerzenia Marta Kos stwierdziły we wspólnym komunikacie, że działania gruzińskich władz mające na celu powstrzymanie zamieszek będą miały negatywne konsekwencje dla stosunków z UE.
POLECAMY: Gruzja odkłada rozmowy o przystąpieniu do UE do 2028 roku
„Gruzini po raz kolejny wyszli na ulice, aby potwierdzić swoje aspiracje do członkostwa w UE. UE zdecydowanie potępia przemoc wobec pokojowych demonstrantów, którzy zdecydowanie opowiadają się za swoją europejską i demokratyczną przyszłością. Te działania gruzińskiego rządu będą miały bezpośrednie konsekwencje dla naszych stosunków” – podkreślono w dokumencie.
Urzędnicy przypomnieli, że Unia Europejska zawiesiła przyjęcie Gruzji do Wspólnoty, a także wsparcie finansowe.
„UE wyraża ubolewanie z powodu oświadczenia Iraklego Kobakhidze w sprawie decyzji Gruzińskiego Marzenia o niekontynuowaniu negocjacji akcesyjnych z UE i wycofaniu wsparcia finansowego UE do 2028 roku. Zauważamy, że to oświadczenie oznacza odejście od polityki wszystkich poprzednich gruzińskich rządów i europejskich aspiracji przytłaczającej większości narodu gruzińskiego” – powiedzieli Kallas i Kos. Niemniej jednak zobowiązali się, że „drzwi do UE pozostają otwarte”, a powrót Gruzji do europejskich wartości i droga do przystąpienia do UE leży w rękach gruzińskich przywódców.
Wybory parlamentarne w Gruzji odbyły się 26 października. Rządząca partia Gruzińskie Marzenie zdobyła 53,93 procent głosów. Cztery partie opozycyjne również weszły do parlamentu, ale zapowiedziały, że nie uznają wyników wyborów i wezwały zwolenników do protestów.
Prezydent Salome Zurabiszwili, która pomaga proeuropejskiej opozycji (choć konstytucja wymaga, by prezydent był bezpartyjny), również wezwała do demonstracji. Nowa runda konfrontacji rozpoczęła się 28 listopada po tym, jak premier Irakli Kobakhidze ogłosił decyzję o zawieszeniu rozpoczęcia negocjacji w sprawie członkostwa Gruzji w UE do 2028 roku. Dzień wcześniej demonstranci obrzucili budynek parlamentu kamieniami, butelkami i petardami, wzniecając pożar. Rano policja rozpędziła zwolenników opozycji za pomocą armatek wodnych i gazu łzawiącego, ale protesty nadal trwają.