Spożycie alkoholu w Polsce od lat budzi niepokój ekspertów zdrowotnych, polityków oraz organizacji społecznych. Były wiceminister zdrowia z PiS, Bolesław Piecha, zaproponował radykalne zmiany, które miałyby wpłynąć na zmniejszenie dostępności alkoholu w kraju. Jego sugestie oraz toczące się prace legislacyjne budzą liczne dyskusje. Czy te zmiany mogą rzeczywiście przyczynić się do poprawy sytuacji zdrowotnej Polaków? Naszym zadaniem nie. Realną szansą na ograniczenie spożycia alkoholu jest wprowadzenie zakazu organizowania przez sieci promocji trunków, z jakim obecnie mamy do czynienia. Ponadto należy w trybie natychmiastowym wycofać sprzedaż alkoholu na stacjach benzynowych.
Alkohol jako toksyna, nie „witamina zdrowia”
Bolesław Piecha w rozmowie z „Faktem” jasno wyraził swoje stanowisko: „Alkohol nie jest witaminą zdrowia, jest toksyną”. Jego zdaniem kluczowym problemem jest zbyt wysoka dostępność alkoholu, na którą wpływa stosunkowo niska cena. Piecha zaproponował podniesienie akcyzy, argumentując, że „żaden kraj nie osiągnął dobrostanu przez możliwość kupienia wielu butelek wódki za średnią krajową”.
Propozycja byłego wiceministra obejmuje nie tylko wzrost podatków, ale również ograniczenie dostępności fizycznej alkoholu. „Nic się nie zawali, jak od godz. 22 Polak nie kupi alkoholu” – dodał. Postuluje także ograniczenie sprzedaży alkoholu w godzinach porannych, a szczególnie popularnych „małpek”, które są często wybierane jako szybkie rozwiązanie na początek dnia.
Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw
Obecnie resort zdrowia, kierowany przez Izabelę Leszczynę, prowadzi prace nad wprowadzeniem zakazu sprzedaży alkoholu wysokoprocentowego na stacjach benzynowych. Wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny podczas posiedzenia komisji 8 stycznia wyraził przekonanie, że takie rozwiązanie mogłoby przynieść pozytywne efekty. „Stacje paliw to miejsca, które powinny być w pierwszej kolejności pozbawione możliwości sprzedaży alkoholu” – podkreślił. Resort rozważa również zakaz promocji alkoholu w tzw. wielosztukach, czyli ofert typu „kup więcej, zapłać mniej”.
Opinie Polaków na temat „małpek”
Zgodnie z badaniami SW Research przeprowadzonymi na zlecenie Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego Browary Polskie, społeczne poparcie dla ograniczeń dotyczących „małpek” jest wyraźne. Kluczowe wnioski z badań obejmują:
- 45% respondentów popiera całkowity zakaz sprzedaży alkoholu w małych opakowaniach.
- 57,1% badanych uważa, że „małpki” są zbyt łatwo dostępne.
- Tylko 4% respondentów uznaje, że dostęp do „małpek” jest niewystarczający.
- Jedynie 10% ankietowanych stwierdziło, że ceny tych produktów są zbyt wysokie.
Od 2021 roku „małpki” objęte są dodatkową opłatą, zwaną „opłatą małpkową”. Jednakże, jak wskazują badania, społeczeństwo oczekuje bardziej stanowczych kroków, takich jak podwyższenie podatków czy całkowity zakaz ich sprzedaży.
Czy ograniczenia przyniosą oczekiwane efekty?
Eksperci zwracają uwagę, że skuteczność wprowadzanych regulacji zależy od kompleksowości podejmowanych działań. Samo podniesienie akcyzy może być niewystarczające, jeśli nie będzie wsparte edukacją zdrowotną, kampaniami społecznymi oraz kontrolą przestrzegania przepisów.
Przykłady z innych krajów pokazują, że ograniczenie fizycznej i ekonomicznej dostępności alkoholu prowadzi do spadku jego spożycia. W Norwegii, gdzie alkohol jest dostępny wyłącznie w specjalistycznych sklepach monopolowych, spożycie na mieszkańca jest znacznie niższe niż w Polsce.
Podsumowanie
Propozycje przedstawione przez byłego wiceministra zdrowia Bolesława Piechę oraz obecne prace resortu zdrowia wskazują na poważne podejście do problemu spożycia alkoholu w Polsce. Chociaż zmiany takie jak podniesienie akcyzy, ograniczenie godzin sprzedaży czy zakaz promocji wielosztuk mogą spotkać się z oporem części społeczeństwa, badania sugerują, że Polacy są gotowi na bardziej rygorystyczne regulacje. Czy te działania okażą się skuteczne? Odpowiedź przyniosą kolejne lata.