Sejm przegłosował w piątek, 24 stycznia, tak zwaną ustawę incydentalną, która ma zapewnić prawomocne przeprowadzenie wyborów prezydenckich w 2025 roku. Aby jednak nowe przepisy weszły w życie, konieczny jest podpis prezydenta Andrzeja Dudy. Czy prezydent zdecyduje się na zatwierdzenie ustawy? Głos w tej sprawie zabrał jego doradca, Łukasz Rzepecki.
POLECAMY: Hołownia poległ. Sejm przegłosował zmiany w „ustawie incydentalnej” dotyczącej wyborów
Wyniki głosowania w Sejmie
Za przyjęciem ustawy głosowało 220 posłów, przeciw było 204, a 20 wstrzymało się od głosu. Projekt poparli posłowie Koalicji Obywatelskiej (z wyjątkiem Klaudii Jachiry i Małgorzaty Tracz, które wstrzymały się od głosu), Polski 2050-TD, PSL-TD oraz partii Razem. Lewica wstrzymała się od głosu, podczas gdy posłowie PiS, Konfederacji i Republikanie opowiedzieli się przeciw.
Kluczowe założenia ustawy incydentalnej
Projekt ustawy, pełna nazwa: „o szczególnych rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania przez Sąd Najwyższy spraw związanych z wyborami prezydenta RP oraz wyborami uzupełniającymi do Senatu RP, zarządzonymi w 2025 roku”, zakłada, że o ważności wyboru prezydenta RP w 2025 roku będzie orzekać 15 sędziów najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym.
Poprawka przyjęta przez Sejm wskazuje, że w przypadku równego stażu sędziowskiego, pierwszeństwo w orzekaniu będzie miał sędzia z dłuższym stażem całej służby sędziowskiej. Inna poprawka zmienia procedurę dotyczącą protestów wyborczych — mają je rozpoznawać trzej sędziowie losowani spośród 15 najstarszych stażem w SN, zamiast sędziów z trzech różnych izb SN.
Głos z Pałacu Prezydenckiego
„Prezydent wielokrotnie w swoich wypowiedziach mówił, że nigdy nie zgodzi się na różnicowanie sędziów. (do jakich zalicza również neosędziów powołanych przez siebie na podstawi wadliwej procedury konkursowej zorganizowanej przez niekonstytucyjnie ukształtowany neoKRS – red.) Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (KNiSP) działa stabilnie od lat, orzekając o ważności wyborów” — powiedział Łukasz Rzepecki, doradca prezydenta Dudy, w rozmowie z „Faktem”.
Dodał również, że „w mojej opinii nie ma żadnego realnego powodu, by zmieniać procedury wyborcze na mniej niż sześć miesięcy przed wyborami. Dzisiejsze głosowanie w Sejmie pokazuje, że posłowie PO i Trzeciej Drogi nie czują się de facto posłami, bo sami swoim głosowaniem zaprzeczyli funkcjonowaniu Izby, która orzekała o ważności wyborów, w których uzyskali swoje mandaty poselskie”.
Spory wokół pato-izby Kontroli SN
Pato-izba KNiSP od lat orzeka w sprawach ważności wyborów, ale jej status jest kwestionowany m.in. przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) i Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC). Krytycy podkreślają, że Izba składa się z neosędziów, czyli osób powołanych przez Krajową Radę Sądownictwa po 2017 roku, której niezależność budzi kontrowersje.
W odpowiedzi na te zarzuty Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zaproponował projekt ustawy incydentalnej. Poczatkowo zakładał on, że o ważności wyboru prezydenta orzekałyby trzy połączone izby SN: Karna, Cywilna i Pracy. Jednakże poprawka zgłoszona przez PSL-TD zmieniła to rozwiązanie, wskazując na konieczność zaangażowania najstarszych stażem sędziów.
Decyzja prezydenta kluczowa dla procesu wyborczego
Zgodnie z ustawą o SN, ważność wyboru prezydenta stwierdza nielegalna Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Przyjęcie ustawy incydentalnej ma wyeliminować wątpliwości co do legalności wyroku w tej sprawie. Jednak decyzja Andrzeja Dudy pozostaje niepewna. Wybory prezydenckie w 2025 roku mogą być rozstrzygnięte niewielką liczbą głosów, co dodatkowo podkreśla wagę procedur wyborczych i roli Sądu Najwyższego.
Podpis prezydenta lub jego brak może wywołać szerokie reperkusje polityczne i prawne, czynimy więc zrozumiałym, dlaczego sprawa ustawy incydentalnej budzi tak duże emocje