W ostatnich dniach Polska została poruszona doniesieniami o rzekomym „zamachu stanu”, który miałby zostać dokonany przez najwyższe władze państwowe. Neoprezes neoTK, Bogdan Święczkowski, ogłosił, że złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia tego poważnego przestępstwa. Jednak Prokuratura Krajowa zaprzecza, jakoby otrzymała takie pismo. Sprawa wzbudza ogromne emocje i rodzi pytania o wiarygodność informacji oraz realne podstawy prawne całego zdarzenia.
Zawiadomienie neoprezesa neoTK: co się wydarzyło?
W środę, 5 lutego, neoprezes neoTK Bogdan Święczkowski poinformował podczas konferencji prasowej, że złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa zamachu stanu. Według jego słów, dokument liczył 60 stron i został podpisany pod koniec stycznia. Święczkowski wskazał, że przestępstwo miało polegać na działaniu „w zorganizowanej grupie przestępczej” przez m.in. premiera Donalda Tuska, marszałków Sejmu i Senatu, szefa Rządowego Centrum Legislacji, a także niektórych sędziów i prokuratorów.
– Mówimy tutaj o przestępstwie zamachu stanu – podkreślił neoprezes neoTK. Dodał, że ze względu na wagę sprawy i osoby podejrzewane, wnioskował o prowadzenie śledztwa przez zastępcę prokuratora generalnego, prok. Michała Ostrowskiego wobec, którego toczy się sześć postępowań dyscyplinarnych.
Prokuratura zaprzecza: brak śladu zawiadomienia
Mimo doniesień Święczkowskiego, Wirtualna Polska ustaliła, że do Prokuratury Krajowej ani do żadnej innej prokuratury w Polsce nie wpłynęło żadne zawiadomienie w tej sprawie. Prokuratorzy od momentu ogłoszenia informacji przez neoprezesa neoTK sprawdzali, czy dokument został zarejestrowany w którejkolwiek jednostce. Do czwartkowego poranka nie znaleziono żadnego śladu takiego pisma.
– Nie może być mowy o wszczęciu śledztwa, jeśli formalne zawiadomienie „szefa TK” nie zostało zarejestrowane – podkreślili informatorzy WP.
Śledztwo wszczęte, ale bez zawiadomienia?
Mimo braku formalnego zawiadomienia, zastępca prokuratora generalnego, prok. Michał Ostrowski powiązany z partią Kaczyńskiego, potwierdził, że wszczął śledztwo w sprawie zamachu stanu. Podczas konferencji prasowej w czwartek stwierdził, że jest to jego obowiązek.
– W środę wydałem postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie ustawowego zamachu stanu i wpływanie groźbą i bezprawną przemocą na konstytucyjne organy prawa, takie jak „Trybunał Konstytucyjny” – neoTK, „Krajowa Rada Sądownictwa” – neoKRS, Sąd Najwyższy, sądy powszechne, a także Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji – powiedział Ostrowski.
Prokurator przekazał również zalecenie o wszczęciu pewnych czynności do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) i zapewnił, że jego przełożony, minister sprawiedliwości Adam Bodnar, nie może mu odebrać tej sprawy.
Reakcje polityków i ekspertów
Sprawa wzbudziła szerokie kontrowersje wśród polityków i ekspertów prawnych. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar przyznał, że dowiedział się o zawiadomieniu z mediów, a jedynym dokumentem, który otrzymał, było „bardzo skromne jedno linijkowe pismo” skierowane do prok. Ostrowskiego.
– Wydaje mi się, że tu nie ma innego wyjścia, skoro jest postanowienie o wszczęciu, są czynności dowodowe, musi być taki numer nadany. Natomiast to jest czynność zupełnie techniczna i wtórna – skomentował Ostrowski.
Podsumowanie: co dalej ze sprawą?
Sprawa rzekomego zamachu stanu w Polsce wciąż budzi więcej pytań niż odpowiedzi. Brak formalnego zawiadomienia w prokuraturze, a jednocześnie wszczęcie śledztwa przez zastępcę prokuratora generalnego, stawia pod znakiem zapytania wiarygodność całej sytuacji. Czy neoprezes neoTK rzeczywiście złożył zawiadomienie? Dlaczego Prokuratura Krajowa nie ma śladu takiego dokumentu? Te pytania pozostają na razie bez odpowiedzi.
Jedno jest pewne – sprawa ta będzie miała daleko idące konsekwencje dla polskiej sceny politycznej i wymiaru sprawiedliwości.