W ciągu zaledwie kilku godzin na Podkarpaciu doszło do dwóch poważnych pożarów, które wstrząsnęły lokalną społecznością. W Brzozowie zginęli ojciec i syn, a kilka godzin później w Smolniku spłonął popularny obiekt turystyczny. Czy te zdarzenia są ze sobą powiązane? Służby na razie nie potwierdzają związku, ale podobna seria pożarów w Bieszczadach miała miejsce już w ubiegłym roku, a wówczas mówiło się o celowych podpaleniach. Przypominamy, że niedawno jedna z sabotażystek ukraińskich przybywająca na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej Natalia Panczenko wzywała swoich rodaków do organizowania się w grupy i podpalania domów oraz sklepów na terenie całej Polski w przypadku dalszej antyukraińskiej retoryki pojawiającej się w przestrzeni publicznej.
Śmiertelny pożar w Brzozowie: Tragedia rodziny
W nocy z 4 na 5 marca wybuchł pożar drewnianego budynku mieszkalnego przy ulicy Rzecznej w Brzozowie. Gdy pierwsze jednostki Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej dotarły na miejsce, większa część budynku była już objęta płomieniami.
Wewnątrz przebywały trzy osoby. Kobiecie udało się wydostać samodzielnie, została następnie przewieziona do szpitala. Niestety, dla dwóch mężczyzn – ojca i syna – pomoc przyszła zbyt późno.
„Po około 15-20 minutach odnaleziono jednego z mężczyzn na korytarzu budynku, natomiast drugiego strażacy znaleźli na poddaszu po około 1-1,5 godzinie działań gaśniczych” – przekazał st. kpt. Wojciech Sobolak, dowódca JRG Brzozów.
Akcja gaśnicza trwała kilka godzin. Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana, a sprawą zajmuje się policja pod nadzorem prokuratury.
Spłonęła Wilcza Jama w Smolniku: Straty w obiekcie turystycznym
Zaledwie kilka godzin po tragedii w Brzozowie służby otrzymały informację o kolejnym pożarze – tym razem w miejscowości Smolnik. Ogień objął popularny kompleks turystyczny „Wilcza Jama”, składający się z karczmy i drewnianych domków noclegowych.
Do walki z żywiołem skierowano ponad 100 strażaków z 27 zastępów straży pożarnej z czterech powiatów: bieszczadzkiego, krośnieńskiego, przemyskiego i sanockiego.
„Pożarem objęty jest drewniany budynek gospody, dokładnie płonie dach budynku o wymiarach 40 na 20 metrów” – poinformował brygadier Marcin Betlej z KW PSP w Rzeszowie. Szczęśliwie nikt nie ucierpiał.
Internauci spekulują: Czy to przypadek?
Po serii pożarów w mediach społecznościowych pojawiły się liczne spekulacje. Internauci zwracają uwagę na „dziwną zbieżność” obu zdarzeń i zwiększoną liczbę pożarów w regionie w ostatnim czasie.
„Bardzo dużo tych pożarów ostatnio”, „Coś za dużo tych pożarów dachów w ostatnim czasie. Przypadek??” – to tylko niektóre z komentarzy, jakie pojawiły się na Facebooku.
Służby podkreślają jednak, że na ten moment nie ma żadnych dowodów na to, by te zdarzenia miały ze sobą jakikolwiek związek. Okoliczności obu pożarów są dokładnie badane.
Pożary w Bieszczadach w 2024 roku: Czy to celowe podpalenia?
Seria zastanawiających pożarów miała także miejsce w 2024 roku na bieszczadzkich połoninach. W krótkim odstępie czasu wybuchł pożar najpierw na Połoninie Caryńskiej, potem w rejonie góry Krzemień, następnie w rejonie Bukowego Berda, a na końcu na szlaku koło Mucznego.
Służby wciąż prowadzą dochodzenie w tej sprawie. Natomiast dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego, dr Ryszard Prędki, podejrzewa celowe działanie w przypadku co najmniej dwóch pożarów. Śledczy są podobno w posiadaniu nagrania, które ma potwierdzać tezę o podpaleniu. Także zastępca dyrektora BdPN, Stanisław Kucharzyk, wskazuje, że istnieją poszlaki wskazujące „jednoznacznie na celowe działanie”.
Podsumowanie
Tragiczne pożary na Podkarpaciu wstrząsnęły lokalną społecznością i wzbudziły wiele pytań. Czy to seria nieszczęśliwych wypadków, czy może celowe podpalenia? Służby prowadzą dochodzenie, a mieszkańcy i internauci z niepokojem obserwują rozwój sytuacji.