W sobotę rano poseł Dariusz Matecki został doprowadzony do Sądu Rejonowego w Warszawie, gdzie odbywa się posiedzenie dotyczące jego tymczasowego aresztowania. Decyzja w tej sprawie ma zapaść jeszcze dziś, choć sąd musi dokładnie przeanalizować zgromadzony materiał dowodowy.
Sprawa dotyczy poważnych zarzutów, w tym nieprawidłowości w zarządzaniu środkami publicznymi oraz potencjalnego udziału w procederze prania pieniędzy. Według prokuratury Matecki miał brać udział w działaniach, które doprowadziły do sprzeniewierzenia znacznych sum. Jeśli zarzuty się potwierdzą, grozi mu nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Poseł nie przyznaje się do winy i zapowiedział pełną współpracę z organami ścigania. Podkreśla, że cała sprawa ma podłoże polityczne, a wnioski prokuratury są jego zdaniem bezzasadne. Obrona przekonuje, że nie ma podstaw do stosowania wobec niego tymczasowego aresztu i wnioskuje o zastosowanie łagodniejszych środków zapobiegawczych.
W czwartek Sejm wyraził zgodę na zatrzymanie posła, co było kluczowym krokiem umożliwiającym jego doprowadzenie do sądu. Sam Matecki zrzekł się immunitetu, tłumacząc to chęcią udowodnienia swojej niewinności. Jego zwolennicy uważają, że jest ofiarą politycznej nagonki, podczas gdy przeciwnicy podkreślają, że śledztwo ujawnia poważne nieprawidłowości wymagające natychmiastowej reakcji wymiaru sprawiedliwości.
Posiedzenie sądu może potrwać kilka godzin, a ostateczna decyzja w sprawie aresztu spodziewana jest jeszcze dziś. Jeśli zostanie on zastosowany, poseł Matecki może trafić do aresztu na trzy miesiące, co może mieć istotny wpływ na jego przyszłość polityczną.