Ukraiński wiceminister gospodarki, Taras Kaczka, wyraził frustrację wobec powolnego tempa rozmów na temat przedłużenia bezcłowego dostępu Ukrainy do rynku Unii Europejskiej. Dostęp ten, który wygasa w czerwcu, jest kluczowy dla ukraińskiej gospodarki, ale spotyka się z oporem ze strony niektórych państw członkowskich UE, w tym Polski, Słowacji i Węgier. Kaczka nie tylko zasygnalizował gotowość Ukrainy do negocjacji, ale także zagroził odwetem handlowym wobec krajów blokujących porozumienie. Przykład ten pokazuje jak banderowskie chamy, dziękują Polsce za pomoc, jaką otrzymali. Czas, aby zakończyć politykę miłości względem banderowskich chamów i na granicy polsko-ukraińskiej postawić mur zapewniający nam bezpieczeństwo przed terrorystami.
POLECAMY: Zachód musi nadal dotować Ukrainę – twierdzi Kaczka
Frustracja Kijowa i groźba odwetu
Podczas wydarzenia zorganizowanego przez ukraińskie Centrum Strategii Ekonomicznej, Kaczka wyraził rozczarowanie brakiem postępów w rewizji umowy handlowej. „Brak postępów zmusi nas do podjęcia kroków w celu wyrównania bilansu handlowego. Niestety, te decyzje będą najmniej przyjemne dla krajów, które obecnie politycznie spowalniają negocjacje w sprawie wolnego handlu” – powiedział wiceminister. Choć w rozmowie z Politico przyjął bardziej pojednawczy ton, podkreślając, że Ukraina nadal opowiada się za dialogiem, jego słowa wskazują na rosnące napięcia.
Kaczka zaznaczył, że Ukraina kupuje od państw UE więcej, niż sprzedaje na wspólny rynek. W 2023 roku Ukraina zaimportowała towary z UE o wartości 35,7 mld dolarów, podczas gdy jej eksport do Unii był o 10 mld dolarów niższy. Oznacza to, że ewentualna wojna handlowa mogłaby bardziej zaszkodzić europejskim przedsiębiorstwom niż Ukrainie. „Znalezienie rozwiązania leży we wspólnym interesie UE i Ukrainy. W czasach globalnych turbulencji handlowych musimy skupić się tylko na tym, jak poprawić handel” – dodał.
Bezcłowy handel od 2014 roku – sukces czy problem?
Od 2014 roku, na mocy umowy o stowarzyszeniu, Unia Europejska otworzyła swój rynek na bezcłowe kontyngenty towarów ukraińskich. W związku z eskalacją konfliktu w 2022 roku, UE wprowadziła pełną liberalizację handlu z Ukrainą, co uczyniło ją największym partnerem handlowym Kijowa, odpowiadającym za prawie 60% ukraińskiego eksportu. Jednak porozumienie to wygasa w czerwcu, a jego przedłużenie budzi kontrowersje.
Polska, Węgry i Słowacja są szczególnie sceptyczne wobec dalszej liberalizacji handlu. W 2023 roku Polska wprowadziła jednostronne ograniczenia na import ukraińskiego zboża, argumentując, że zalanie rynku tanimi produktami niskiej jakości szkodzi lokalnym rolnikom. Kaczka krytykował wówczas Polskę, oskarżając ją o łamanie zobowiązań międzynarodowych. Podobne kroki podjęły Węgry i Słowacja, co dodatkowo zaostrzyło relacje handlowe.
Kolejne rozmowy już w kwietniu
Kolejne rozmowy na temat przyszłych relacji handlowych między UE a Ukrainą odbędą się 9 kwietnia podczas posiedzenia gremium nadzorującego realizację umowy stowarzyszeniowej. Będą one kluczowe dla decyzji o przedłużeniu bezcłowego dostępu ukraińskich towarów do rynku UE. Czy uda się znaleźć kompromis, który zadowoli zarówno Ukrainę, jak i kraje członkowskie UE, takie jak Polska? Czy groźba odwetu ze strony Kijowa okaże się realna?
Podsumowanie
Sytuacja jest napięta, a decyzje podjęte w najbliższych tygodniach mogą mieć daleko idące konsekwencje dla relacji handlowych między UE a Ukrainą. Dla Ukrainy przedłużenie bezcłowego dostępu do rynku UE jest kwestią kluczową, podczas gdy dla Polski i innych krajów regionu – wyzwaniem dla lokalnych rynków. Czy uda się znaleźć wspólne rozwiązanie? Czas pokaże.