Warszawska Strefa Czystego Transportu (SCT) działa już od ośmiu miesięcy, ale jak wynika z danych udostępnionych przez TVN24, straż miejska nie nałożyła ani jednego mandatu za nieuprawniony wjazd. Czy to oznacza, że przepisy są martwe, a cały projekt to tylko pozór działań proekologicznych?
POLECAMY: Eko-terroryści chcą zaostrzenia restrykcji w warszawskiej SCT
SCT: Kontrowersje od samego początku
Warszawska Strefa Czystego Transportu od początku wzbudzała skrajne emocje. Dla jednych była szansą na czystsze powietrze, dla innych – przykładem nadmiernej ingerencji władz w życie mieszkańców. Po ośmiu miesiącach funkcjonowania widać wyraźnie, że projekt ten bardziej przypomina pokaz politycznej woli niż realne narzędzie walki z zanieczyszczeniami.
POLECAMY: Niemcy rezygnują ze „stref czystego transportu”
Dlaczego nie ma mandatów?
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, pojazdy niespełniające norm mogą wjechać do strefy cztery razy w roku bez żadnych konsekwencji. Dopiero piąty wjazd wiąże się z mandatem w wysokości 500 zł.
Problem w tym, że straż miejska, odpowiedzialna za egzekwowanie przepisów, przez pierwsze miesiące dysponowała tylko jedną kamerą rejestrującą pojazdy. W efekcie kontrola była ograniczona – patrole mogły monitorować jedynie wybrane punkty wjazdowe.
POLECAMY: Dyskryminacja pojazdów zasilanych LPG w tzw. warszawskiej SCT – RPO interweniuje
Statystyki mówią same za siebie:
- Do końca 2024 roku zarejestrowano 64,4 tys. pojazdów wjeżdżających do SCT, z czego 740 nie spełniało norm.
- Żaden z nich nie przekroczył limitu czterech wjazdów, więc nie było podstaw do nałożenia kary.
W 2025 roku sytuacja nieco się poprawiła – straż miejska otrzymała drugą kamerę, co pozwoliło na skuteczniejszą kontrolę. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy tego roku sprawdzono 100 tys. pojazdów, z czego 777 nie spełniało wymogów. Mimo to żaden nie naruszył limitu, więc znów brak mandatów.
Czy monitoring miejski rozwiąże problem?
Władze Warszawy od początku zapowiadały, że do kontroli SCT zostanie wykorzystany miejski monitoring. Jednak realizacja tego pomysłu napotyka na bariery prawne i organizacyjne.
SCT: Kosztowna fikcja?
Krytycy wskazują, że Strefa Czystego Transportu to przykład regulacyjnej nadgorliwości, która zamiast rozwiązywać problemy, generuje nowe koszty.
- Zakup kamer,
- Organizacja patroli,
- Administracja całym projektem.
Czy to nie jest marnotrawstwo publicznych środków w imię ideologii, skoro po ośmiu miesiącach efekty są zerowe?
Naszym zdaniem SCT narusza prawo do równego traktowania obywateli i stanowi formę przymuszenia społeczeństwa do zakupu wadliwych i niebezpiecznych samochodów elektrycznych. Ponadto istnieje również podstawa do stwierdzenia, że przepisy w tym zakresie naruszają art. 9 ustawy z dnia 3 grudnia 2010 roku o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania. Warto również podkreślić, że SCT nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska, ponieważ prąd do elektryków jest produkowany z węgla.
- Unia Europejska wprowadza zakaz naprawy starszych samochodów niż 10 lat?W ostatnich miesiącach w mediach społecznościowych oraz na niektórych portalach internetowych pojawiły się informacje sugerujące, że Unia Europejska planuje wprowadzić zakaz naprawy samochodów starszych
- Motocykliści i rowerzyści w niebezpieczeństwie! Policja alarmuje o wzroście wypadkówW ubiegłym roku na polskich drogach doszło do 2455 wypadków z udziałem motocyklistów – 230 osób zginęło, a 2308 zostało rannych. To znaczny wzrost
- Nowe regulacje UE dla samochodów. KE proponuje zmianęKomisja Europejska zaproponowała ukierunkowaną zmianę rozporządzenia ustanawiającego normy emisji CO₂ dla nowych samochodów osobowych i dostawczych. Nowelizacja wprowadza mechanizm elastyczności w osiąganiu celów klimatycznych