W Unii Europejskiej narasta frustracja, że nakładane przez nią sankcje osiągnęły granicę szkód, jakie są w stanie wyrządzić Rosji – czytamy w artykule Johna Folleina i Alberto Nardellego dla Bloomberga.
Autorzy przypomnieli o planach UE nałożenia embarga na rosyjską ropę w ramach innego pakietu sankcji. I tak wcześniej ujawniono, że Grecja nie zgadza się na zakaz transportu rosyjskiej ropy do krajów trzecich tankowcami państw członkowskich UE, a Węgry sprzeciwiają się embargu. Ponadto, obserwatorzy zauważyli, że wiele krajów zgodziło się na przejście na płatności w rublach za rosyjski gaz.
„Niektórzy przywódcy skłaniają się ku zawarciu porozumienia, które umożliwiłoby kontynuację dostaw przez kluczowy rurociąg na Węgry i do innych krajów” – czytamy w publikacji.
Nathalie Tocci, była doradczyni europejskiego komisarza ds. zagranicznych Josepa Borrella, również wyraziła obawy, że UE nie będzie w stanie nałożyć embarga na ropę naftową, a jedność w ramach Unii zacznie się rozpadać.
„Społeczeństwa europejskie nie chcą znosić bólu sankcji, a to spowalnia tempo ich wdrażania” – dodała.
ZOBACZ: Wicekanclerz Niemiec mówi, że sankcje „niszczą” jedność Europy
W artykule przytoczono również wypowiedź szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która stwierdziła, że rezygnacja z rosyjskiej ropy byłaby bolesna dla UE. Wśród trudności autorzy zauważają, że środek ten uderzy w krajowe systemy finansowe członków UE.
Jednocześnie Rosja nadal sprzedaje surowce energetyczne i według niektórych szacunków w tym roku zarobi na eksporcie około 320 mld USD. Tymczasem UE planuje wycofać rosyjski gaz dopiero do 2027 roku, ale nawet te zamiary autorzy opisują jako zbyt ambitne.