Ceny prądu w ostatnich dniach w Polsce osiągnęły rekordową wysokość, a system energetyczny znalazł się nad przepaścią. Jako główny problem rekordowych cen energii eksperci wskazują m.in. trudno dostępny węgiel, którego ceny na rynkach dochodzą do 400 dolarów za tonę.
Tylko w czwartek cena prądu z opcją dostawy na rok 2023 na Towarowej Giełdzie Energii przekroczyła 1500 zł za MWh. Zdaniem „Rzeczpospolitej” składa się na to kilka czynników.
Już w poniedziałek 4 lipca prąd w Polsce był najdroższy w całej Unii Europejskiej. Na tzw. Rynku Bilansującym cena wyniosła blisko 2500 zł za MWh – dokładnie 2487,24 zł/MWh.
Eksperci zwracają jednak uwagę, ze obecny rekord cenowy, nie jest to wynik ostateczny. Ceny bowiem mogą się zmieniać w ciągu najbliższych dni czy tygodni.
Do wzrostu cen mogły przyczynić się m.in. dwie poważne awarie dużych jednostek wytwórczych. – W efekcie dostępna dla operatora rezerwa w godz. 19 w poniedziałek nie była wystarczająca – tłumaczyły w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Polskie Sieci Energetyczne.
Zdaniem ekspertów problemem jest też dostępność węgla. Polskie elektrownie już niebawem mogą zacząć kupować ten surowiec z zagranicy. Jego ceny, w portach Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia, wynoszą nawet 400 dolarów za tonę (ok. 1.900,00 zł). Polski węgiel także jest coraz trudniej dostępny i coraz droższy.
Na tym jednak nie koniec polskich problemów. Są bowiem przestoje w systemie energetycznym. Wyłączono m.in. blok w elektrowni Kozienice.
„Sytuacja ta spowodowana jest istotnym wzrostem produkcji energii wynikającym ze znacznie wyższego niż planowane zapotrzebowania Krajowego Systemu Energetycznego” – wyjaśniła Enea, do której należy B11.
Problemy odnotował także Tauron – z powodu chwilowego spadku mocy jednego ze swoich bloków. W weekend przeprowadzony ma być natomiast remont bloku w elektrowni Turów.
POLECAMY: Obajtek nowym prezesem spółki Energa. Polacy powinni rozważyć zgromadzenia zapasu świeczek