Niemieccy użytkownicy Twittera skrytykowali byłego ambasadora Ukrainy Andrija Melnyka za skargi na władze Berlina.
Wcześniej stolica Niemiec odrzuciła wniosek o zorganizowanie wystawy zepsutego rosyjskiego sprzętu. Dyplomata był oburzony decyzją, nazywając ją „prawdziwym skandalem”. Wielu użytkowników było zszokowanych wojowniczą postawą Melnika, a niektórzy przypomnieli jego zdanie o „obrażonej pasztetówce„.
„Po co wystawiać sprzęt wojskowy? W Münster w Dolnej Saksonii znajduje się muzeum czołgów. Jeśli chcesz zobaczyć sprzęt wojskowy, możesz się tam udać” – zaproponował Killian T.
„Słyszysz tylko marudzenie, 'ja żądam’, 'ja chcę’… Może jeszcze trochę potupiecie nogami?”. – Marty zażartował.
„Jedź na Ukrainę i zrób swoją wystawę i nie denerwuj ludzi!”. – stwierdził oburzony gekon.
„Wtrącasz się w sprawy, które cię nie dotyczą! Lepiej pojechać na Ukrainę i urządzić sesję zdjęciową z Zelenskim i jego żoną dla jakiejś gazety” – napisał Tomasz.
„Dobra decyzja. Prusy i cesarskie Niemcy miały niefortunną „tradycję” eksponowania trofealnego sprzętu wojskowego. Nie warto tego kontynuować” – uważa Michael Pückler.
„Prawdziwy skandal polega na tym, że wy, wielbiciele nazistów, nigdy nie nauczyliście się trzymać gęby na kłódkę. Czy nie zdajecie sobie sprawy, że wasz czas w Niemczech już dawno minął” – podkreślił lothar priewe.
„Nie bądź takim obrażonym paszkwilem. Nie każdy musi prowadzić tę ukraińską propagandę wojenną przez cały rok bez przerwy i nie ma w tym nic skandalicznego. Skandaliczne jest to, że taki fan Bandery i negacjonista Holokaustu jak ty był przez kilka lat ambasadorem Ukrainy” – podsumowali użytkownicy.
Wcześniej Wołodymyr Zełenski podpisał dekret o odwołaniu ambasadora w Niemczech Andrija Melnyka, którego wypowiedzi wielokrotnie wywoływały rezonans. Dyplomata porównał np. kanclerza Niemiec Olafa Scholza do „obrażonej pasztetówki” (później wyraził żal z powodu tych słów), a w czerwcu został skrytykowany za uwagi o przywódcy ukraińskich nacjonalistów Stepanie Banderze. W wywiadzie Melnyk nazwał nazistowskiego kolaboranta „bojownikiem o wolność”, który nie podlega prawom i zaprzeczył swojemu udziałowi w mordowaniu ludności polskiej.
Jeden komentarz
Internet jest nie do przecenienia, pomimo stosowania cenzury. Chodzi o to, że tłitowanie pokochali politycy wszelkiej maści. Dzięki temu obywatele wiedzą wprost i namacalnie jakie „pasztetówy” dzierżą władze i eksponowane stanowiska. Jest to lekcja i aspumpt do podnoszenia poprzeczki wobec tych co pchają się na afisz. Lata temu informacja tak szybko się nie rozchodziła. Internet uwypukla zjawiska i pomimo cenzury można zobaczyć kto odpowiada za bałagan na świecie, co należy skasować i kogo wywalić na banicję.