Kiedyś szydziłem ze wzmianki o „Wielkim Resetie”, czyli idei, że za kulisami światowego show kieruje garstka elit. Nie trzeba dodawać, że po drugiej stronie pandemii bardzo się rozgrzałem. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niektóre często omawiane teorie spiskowe rozwijają się na naszych oczach, czy to za pomocą środków z premedytacją, czy po prostu z powodu zwykłej, starej, głupiej niekompetencji globalnych polityków i banków centralnych.
Jak powie każdy, kto jest ostro krytyczny wobec idei „Wielkiego Resetu”, jednym z kluczowych założeń postapokaliptycznego świata rządzonego przez Klausa Schwaba jest idea, że nie będziemy już mieli praw własności prywatnej. Wynika to ze stwierdzenia, które wygłosił Schwab, przewidując, jak będzie wyglądało życie w roku 2030:
„Nic nie będziesz posiadać” — i „będziesz z tego zadowolony”.
I choć dzisiejsza lekcja jest raczej elementarna, warto zauważyć, że ta teoria spiskowa nie tylko nie jest zbyt daleka od prawdy, ale równie dobrze może się toczyć w trakcie rozgrywania się na naszych oczach.
Nie musiałem szukać dalej niż mój osobisty krąg, aby znaleźć ostatnie przykłady dorosłych dorosłych, którzy mieli trudności z wiązaniem końca z końcem z powodu rosnących cen. Ci ludzie mieli trochę zaoszczędzonych pieniędzy, ale nadal nie mogli nadążyć za ceną czynszu i mieszkań, w końcu zrezygnowali z posiadania własnego mieszkania i przenieśli się do domu z rodzicami.
Kiedy omawiałem ten przykład w moim ostatnim podkaście , odkryłem, że tak jak w przypadku wszystkiego, co ekonomiczne, ta sama sytuacja rozgrywa się miliony razy każdego dnia, z milionami innych Amerykanów. Innymi słowy, każdy ma ten sam problem: po prostu nie stać ich już na rzeczy, a przy inflacji na poziomie od 8% do 9%, wartość ich oszczędności spada.
W ciągu zaledwie 3 lat rzeczy kosztowały od 15% do 20% więcej niż wtedy, gdy wielu oszczędzających odkładało większość swoich pieniędzy – przed pandemią. W tym samym czasie siła nabywcza dolara spadła o około 20%.
Siła nabywcza USD (5 lat) za pośrednictwem TradingEconomics.com
Ci, którzy wciąż pracują za pensję, która nie jest o 20% wyższa niż zaledwie 3 lata temu, znacznie tracą. Ci, którzy przestali pracować i albo mają stały dochód, albo żyją z oszczędności, ucierpieli jeszcze bardziej (zwłaszcza jeśli żyjesz z emerytury zarządzanej przez niektórych z absolutnie najgorszych menedżerów, którzy kiedykolwiek postawili stopę przed terminalem Bloomberga , jak ten i ten ).
Ta presja finansowa jest szeroko omawiana, gdy chodzi o ludzi ograniczających swoje wydatki dyskrecjonalne. Słyszymy, że wiadomości mówią o spowolnieniu spędzania czasu, gdy czasy gospodarcze stają się coraz trudniejsze – to jedna z dynamik, która tworzy recesję i cykle delewarowania. Ale co się dzieje, gdy koszty schronienia (tzn. czynszu i mieszkania) i nieruchomości stają się zbyt drogie dla codziennych nabywców. Mówi się o tym znacznie mniej, więc szybko zastanówmy się, co to może oznaczać na przyszłość.
Dzisiejszy artykuł jest bezpłatny, ponieważ uważam, że treść jest zbyt ważna, aby umieścić ją za zaporą. Jeśli podoba Ci się ten utwór, masz środki i chcesz wesprzeć moją pracę, byłbym pokorny, mając Cię jako subskrybenta: Tak, chcę 70% zniżki na subskrypcję.
W przyszłości Klausa Schwaba, zapożyczając słowa sędziego Smailsa, „nic nie dostaniesz i to się spodoba!”
Wszyscy jesteśmy Spauldingiem
Tak będzie, bo wszystko będzie wspólne i wspólne. Nacisk zostanie przeniesiony na własność prywatną i prawa własności prywatnej.
Inflacja bardzo pomaga w tej narracji. Jeśli masz mniejszą siłę nabywczą do kupowania przedmiotów uznaniowych, to na zasadzie pełnomocnictwa masz mniej własności prywatnej.
Przerażające jest to, że ta dynamika zaczyna się ekstrapolować na własność nieruchomości i gruntów. Innymi słowy, przyszłość, w której nikogo nie stać na drugi zestaw kijów golfowych, nie wydaje się tak postapokaliptyczna, ale przyszłość, w której coraz mniej ludzi posiada ziemię i domy, i w której zaczyna się geograficzny rozkład powierzchni mieszkalnej na świecie. wpaść w ręce nielicznych najbogatszych i wspieranych przez państwo podmiotów – cóż, wydaje się to niezwykle postapokaliptyczne.
Chociaż przyznaję, że w tej chwili jest to trochę „ marginesowe” (hej, to właśnie robię), nie mogę się powstrzymać od myślenia o inflacji jako o sposobie na pozbawianie ludzi indywidualnych praw własności prywatnej. Kiedy zabierasz komuś prywatną własność, prawa własności prywatnej nie mają dla niej takiego samego znaczenia. Czy ludzie, którzy nie chcą posiadać broni, dbają o prawo do posiadania broni? Prawdopodobnie nie tak bardzo, jak ci, którzy są zapalonymi sportowcami lub chcą posiadać broń do ochrony osobistej.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, zachęcam do wysłuchania mojego najnowszego podcastu z Andym Schectmanem, w którym przedstawia ścieżkę de-dolaryzacji, którą możemy podążać, i jak zmienia się światowy krajobraz gospodarczy na naszych oczach. W jego ocenie wszystko, co musi się wydarzyć, aby „Wielki Reset” odbył się zgodnie z harmonogramem lub wcześniej, już się dzieje.
I jak mu powiedziałem, chociaż kilka lat temu może śmiałem się z tego pomysłu, pod koniec wywiadu miałem otwartą szczękę – bo chociaż nie chciałem, żeby to zrobił, jego post- apokaliptyczny scenariusz miał sens.
Wiem, że jest to poniekąd podstawowa lekcja ekonomii, ale następnym razem, gdy usłyszysz, że administracja Bidena mówi o inflacji na poziomie 0% sekwencyjnie, mimo że była o ponad 8% wyższa niż rok wcześniej, weź to do siebie. Pamiętaj, że każdy dodatni odcisk CPI, który widzimy, reprezentuje procent rzeczy, których możesz kupić mniej za te same pieniądze, które miałeś rok wcześniej.
Jeśli w zeszłym roku można było sobie pozwolić na 8% więcej „rzeczy” za tę samą złotówkę, jakiego rodzaju gimnastyki umysłowej trzeba wykonywać, aby przekonać się, że twoje prawa do własności prywatnej nie są pomniejszane i odbierane spod ciebie?
Jeden komentarz
przecież chodzi o to by błyskawicznie spauperyzować społeczeństwo