Embargo na rosyjski węgiel oznacza, że na polskim rynku zabraknie 8 mln ton tego surowca, ale wydobycie węgla w polskich kopalniach będzie sukcesywnie zwiększane, będzie też import z innych kierunków – poinformował wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
Wicepremier oświadczył też, że pomysły, by zastępować węgiel gazem są już „nieaktualne”, np. dlatego, że ceny gazu znacząco wzrosły. – Nie możemy zdawać się na paliwo, którego ceny tak rosną – ocenił, dodając, że należy wydłużyć funkcjonowanie niektórych kopalń, do czasu gdy Polska nie będzie miała dość energii z energetyki jądrowej i OZE.
Przez pół roku PGG sprzedała 800 tys. ton, czyli 9% potrzebnego węgla. Ogromna cześć rodzin żyje złudzeniami o węglu, którego nie dostanie nawet po 4000 zł/t. A to dopiero wierzchołek góry lodowej, bo utracone przychody z węgla i prądu, którego już nie dostarczamy na eksport, sięgną 14 mld zł.
Trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami i podobnymi szkodliwymi rzeczami – oświadczył Jarosław Kaczyński podczas spotkania z wyborcami na Podhalu. − Polska musi być ogrzana – stwierdził.
14 mld zł utraconych przychodów z eksportu
Łączny niezaspokojony popyt na węgiel kamienny w tym roku sięgnie, według szacunków WysokieNapiecie.pl aż 15 mln ton. Znaczna część z tego już występuje, ale jest mało widoczna, choć będzie mieć potężny wpływ na bilans handlowy, sięgający aż 14 mld zł utraconych przychodów z eksportu.
Chodzi bowiem, po pierwsze, o niezaspokojone zapotrzebowanie elektrowni na potrzeby eksportu energii elektrycznej. Zgłaszane zapotrzebowanie naszych sąsiadów na import prądu z Polski, które bylibyśmy w stanie obsłużyć istniejącymi połączeniami, wyniosłoby w sumie w tym roku 10-12 TWh. Z powodu braków węgla ostatecznie pokryjemy z tego jedynie 2 TWh netto. To będzie oznaczać przynajmniej 8 TWh utraconego eksportu energii o wartości ok. 10 mld zł, na co składa się 8 mld zł utraconych przychodów elektrowni ze sprzedaży samej energii i 2 mld zł utraconych przychodów operatora sieci przesyłowych z polskiej części congestion rent (połowy różnicy cen między rynkiem polskim i sąsiednimi). Dzięki temu, że zrezygnowaliśmy z tych pieniędzy, zaoszczędzimy jednak aż 5 mln ton węgla.
Węgiel zdrożał już siedmiokrotnie i zdrożeje jeszcze
Całkiem niedawno, bo w marcu węgiel można było kupić w cenie 2000 zł za tonę. Dziś za tonę surowca trzeba zapłacić nawet 4000 zł. Należy również zaznaczyć, że cena węgla wzrośnie po przekazaniu dopłat na węgiel.
Ostatnie zapasy węgla zaczynają znikać i niektóre składy postanowiły się już zamknąć. Na składach szykują się kolejne podwyżki. Cena 3900 zł za tonę węgla w Siedlcach już nie odstrasza kupujących. Wyboru dużego nie ma- albo drogi zakup, albo brak ogrzewania zimą.
Dziś zakup potrzebnych czterech ton surowca na zimę to wydatek rzędu 14 000 zł. To wydatek, na który stać niewielu Polaków. Dla porównania w marcu, kiedy im mówiono by węgla jeszcze nie kupować, wydaliby jedynie 3600 zł. To oznacza, że surowiec zdrożał czterokrotnie w ciągu pół roku. Na dodatek jest problem, by go kupić.
Ceny wystrzelą, gdy Polacy dostaną dopłaty
Cena węgla drożeje z miesiąca na miesiąc, a wrzesień niesie ze sobą perspektywę kolejnych podwyżek. Właściciele składów tego właśnie się spodziewają, a spiralę cenową nakręcą wypłaty rządowych dodatków.
Uważają, że koszt 7000 zł za tonę wcale nie jest przesadzony. Biorąc pod uwagę, że już dziś na zakup węgla do ogrzewania stać niewielu Polaków, trudno o optymizm. Nawet gdy wezmą pod uwagę rządowe dopłaty do zakupów.
Ekonomiści nie mają wątpliwości, że wypłacone pieniądze napędzą inflację. Tymczasem miliardy z państwowej kasy można było wydać na przykład na zakup pieców do zgazowania drewna.
„Za 11 mld zł można by wyposażyć w takie piece milion gospodarstw domowych w Polsce. Albo pół miliona gospodarstw, a za resztę kwoty zapewnić im najwyższej jakości suche, opałowe drewno, będące ekwiwalentem 5 ton węgla. Czyli dać 3-5 razy więcej paliwa i nowoczesne źródło ciepła” – przekazał główny ekonomista Pracodawców RP, cytowany przez Money.pl.
sc:wysokienapiecie