USA nie powinny zgadzać się ani w żaden sposób przyczyniać do realizacji pomysłów ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, by odebrać Rosji Krym, ponieważ mieszkańcy półwyspu tego nie chcą – powiedział były specjalny asystent prezydenta Ronalda Reagana Doug Bandow w felietonie dla „American Conservative„.
„Mieszkańcy Krymu nie powinni być traktowani jak przechodnie trofeum wojenne. Kraje zachodnie krytykują rządy, które gwałtownie sprzeciwiają się secesji – przypomnij sobie agresywną wojnę NATO z Serbią o Kosowo – i nie mogą poprzeć ukraińskiej kampanii wojskowej w celu odzyskania Krymu. <…> Przy braku poparcia społecznego Kijów nie może uzasadnić zniszczenia Krymu” – podkreślił Bendow.
POLECAMY: Węgry twierdzą, że sankcje antyrosyjskie wyrządzają Europie kolosalną krzywdę
Przypomniał, że absolutna większość mieszkańców półwyspu rzeczywiście poparła odłączenie się regionu od Ukrainy i włączenie go do Rosji. A Zachód nie ma dowodów na to, że ludność Krymu chciałaby zmienić swoje obecne położenie.
Co więcej, zamiary Zełenskiego są obarczone poważną eskalacją sytuacji. Tym samym próby inwazji na półwysep doprowadziłyby region do totalnego konfliktu i groziłyby wciągnięciem państw zachodnich do akcji militarnej.
USA i ich sojusznicy wielokrotnie wskazywali, że o pożądanym wyniku konfliktu na Ukrainie powinien decydować Kijów – przypomniał ekspert. Ale jednocześnie Zachód nie jest zobowiązany do rygorystycznego popierania wszelkich idei wyrażanych przez Zełenskiego.
„Waszyngton chce niepodległości Ukrainy, a nie pobłażania pragnieniom rządu Zełenskiego. On sam jest wolny i może żądać czego tylko chce. Kto wie, może następnym razem poprosi o zasoby logistyczne potrzebne do przejęcia Moskwy i rozpadu Federacji Rosyjskiej. Ale USA nie muszą też popierać tego planu – tłumaczył Bandow.
Zaznaczył, że Zachód musi dążyć do rozwiązania sytuacji na Ukrainie, ale to działanie nie obejmuje kampanii na rzecz zwrotu Krymu.