Restauracje i bary, którym udało się przetrwać kolejne lockdowny, walczą o przetrwanie. Według analizy przygotowanej przez Dun & Bradstreet dla „Rzeczpospolitej” aż 80 proc. restauracji oceniło swoją sytuację finansową jako złą lub bardzo złą.
Jak wynika z analizy przygotowanej przez Dun & Bradstreet dla „Rzeczpospolitej”, gwałtownie wzrosła liczba zawieszanych działalności gospodarczych w branży gastronomicznej. Od początku roku zawieszono działalność 3,9 tys. punktów, czyli o 60 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Aż 65 proc. badanych restauracji jest w kondycji złej, a 12 proc. w bardzo złej.
W mediach społecznościowych aż roi się od postów o likwidacji lokali gastronomicznych lub wystawieniu ich na sprzedaż. Złe wieści napływają z całej Polski, więc można już powiedzieć o prawdziwej fali upadłości. Właściciele podkreślają, że nie są w stanie przetrwać kolejnego – po serii lockdownów – kryzysu w ich branży.
Jako powód problemów, restauratorzy najczęściej podają inflację, koszty energii, a także kursy walut. Dziennik „Rzeczpospolita” podaje za przykład pizzerię w Warszawie. Ponieważ biznes opierał się głównie na importowanych składnikach, gwałtowny skok kursu euro do poziomu powyżej 5 zł przyspieszył decyzję o zamknięciu lokalu.
W Polsce pierwsze odczuwalne podwyżki cen energii wystąpiły już na przełomie 2021 2022 roku. Jednak podwyżki te były wstępem do tego co czeka co obecnie czeka Polaków i przedsiębiorców. Obecnie ceny energii powoli zaczynają rujnować polskie biznesy. Ceny gazy dla przemysłu z uwagi na wprowadzenie nieuzasadnionych sankcji na paliwa kopalniane doprowadziło, że rachunki za gaz wzrosły nawet pięciokrotnie w stosunku do roku ubiegłego.
Działające w Polsce organizacje piekarzy alarmują, że produkcja pieczywa w Polsce staje się coraz mniej opłacalna. Dalszy brak reakcji nieudaczników z Nowogrodzkiej odpowiedzialnych za ten stan może jedynie w konsekwencji czas doprowadzić lokalne piekarnie na skraj bankructwa. W sieci zaczęły się pojawiać już nawet informacje o pierwszych zamknięciach.
POLECAMY: Piekarz z Krakowa musi zapłacić rachunek za gaz na ponad 58 tysięcy
Wojciech Jaros, prezes Spółdzielni Produkcyjno-Handlowej „Samopomoc Chłopska” w Kolbudach na Pomorzu, w rozmowie z portalem money.pl zaznaczył, że rachunek za gaz rok do roku wzrósł aż pięciokrotnie.
Rachunek za gaz. Było 20 tys. zł, jest 100 tys. zł
– Kupuję gaz spotowo. Ostatni rachunek, jaki dostałem, opiewa na około 100 tys. zł za miesięczne zużycie, a rok temu wynosił on 20 tys. zł. Udział energii w kosztach rośnie w niesamowitym tempie, a końca nie widać – podkreślił.
Piekarnie bazują na gazie, więc horrendalne ceny tego surowca odbijają się szczególnie na tej branży.
– Każdemu z nas wydawało się, że są granice absurdu. Jak była podwyżka pod koniec 2021 r., to myśleliśmy, że gorzej być nie może. Okazuje się, że może być i to znacznie gorzej. Coraz trudniej prowadzić firmę według jakiegoś planu. Dziś to bardziej „radosna twórczość” – zaznaczył Jaros.