Rada Miejska w Zakopanem postanowił przy pomocy możliwych środków prawnych ograniczyć wolność obywateli. W tym celu radni miejscy podjęli uchwałę zakazującą sprzedaży alkoholu po zmroku. Teoretycznie prawo działa, jednak w praktyce nie, bo jak to bywa Polacy okazali się sprytniejszy od urzędników i przedstawicieli władz.
Podczas głosowania jedenastu radnych było „za”, sześciu nie uczestniczyło w głosowaniu, a trzech wstrzymało się od głosu. Żaden z zakopiańskich radnych nie był przeciwko uchwale godzącej nomen omen w wolność obywateli.
– Liczymy na to, że uchwała pozwoli działać przedsiębiorcom, ale wprowadzi także ograniczenia, które pozytywnie wpłyną na komfort życia mieszkańców – mówił o uchwali w wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” burmistrz miasta, Leszek Dorula.
POLECAMY: Zakopane: Zakaz sprzedaży alkoholu od godziny 23
Bez wątpienia uchwała radnych ogranicza prawo do handlu przedsiębiorców, którym zabroniono sprzedawać tego, co chcą. Z pewnością jej zapisy ograniczają również konsumentów, którym zabrania się prawa do zakupu określonego produktu.
MĄDROŚĆ OBYWATELA WYGRYWA – LOKLANY PRZEDSIĘBIORCA TRACI
Turyści z łatwością przechytrzyli urzędników. Po wprowadzeniu tych niedorzecznych przepisów alkohol urlopowiczom przywożą… taksówkarze, z pobliskiego Kościeliska, gdzie bezsensowne prawo nie obowiązuje.
Oczywiście koszta takiego sprowadzania są większe niż zwykły zakup. Za taki kurs taryfiarze biorą 25 zł. Doliczyć trzeba oczywiście także cenę zakupów. Tak urzędnicy nadwyrężają portfele urlopowiczów. Dodatkowo turyści wciąż mogą kupować alkohol w restauracjach.
Uchwała zakopiańskich radnych zadziałała tak, że największymi poszkodowanymi są lokalni sprzedawcy, którzy nie zarobią, trochę mniejszą szkodę poniosą turyści, bo zapłacą więcej, ale i tak się napiją, a wygranymi są przedsiębiorcy z Kościeliska i taksówkarze, bo mają dodatkowy zarobek. Tak zakopiańscy rajcy zarzynają lokalny biznes.