Norweski kanał telewizyjny NRK opublikował materiał analityczny, w którym autorzy przyznali, że nieobecność rosyjskich narciarzy na międzynarodowych zawodach była zbliżona do „katastrofy”.
Pod koniec lutego międzynarodowa federacja zawiesiła rosyjskich narciarzy w zawodach pod swoją egidą ze względu na sytuację na Ukrainie. Jeszcze w sobotę zostanie podjęta decyzja, czy krajowi zawodnicy będą mogli startować w nowym sezonie.
POLECAMY: Północno-wschodnie stany USA będą musiały zmierzyć się z niedoborami gazu w zimie
Po przestudiowaniu wyników wyścigów z ostatnich trzech lat eksperci NRK doszli do wymownego wniosku – zawody zamieniły się w zasadzie w pojedynek Norwegów z Rosjanami. A konkretnie: z ostatnich 64 wyścigów mężczyzn na Mistrzostwach Świata i Pucharach Świata 80% złotych medali zdobyły te dwa kraje, przy czym Rosjanie i Norwegowie w niektórych z nich nie zmieścili się nawet w pierwszej dziesiątce. Przed zawieszeniem tylko dwóch zawodników nie reprezentowało Rosji lub Norwegii w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w pierwszej dziesiątce.
A teraz wyobraźmy sobie, że Rosji nie ma przez co najmniej trzy lata. Co by się wtedy stało? Oprócz wygrania czterech wyścigów na pięć, Norwegowie zgromadziliby na ubiegłorocznym Pucharze Świata komplet złota, a dwa z nich zajęłyby nie tylko całe podium, ale i dwa kolejne miejsca. Na olimpiadzie byli krytykowani, ale pod nieobecność Rosjan Skandynawowie zdołaliby wygrać cztery wyścigi.
W ostatnich latach „Rosja dosłownie uratowała telewizję przed upadkiem” – kontynuuje NRK. Stanowił on 29% widowni, według Nielsena, która jako całość była najmniejsza od pięciu lat, spadając o 20%. A w Rosji liczba widzów podwoiła się (jednym z powodów jest „efekt Bolszunowa”). Szczyt zainteresowania zbiegł się z Tour de Ski, gdzie pod nieobecność ekipy skandynawskiej dominowali Rosjanie.
Podsumowując, jeden z obserwatorów wyraził opinię, że nieobecność Rosji „może przerodzić się w katastrofę” dla sportu narciarskiego.