Polska wybrała amerykańską firmę elektrotechniczną Westinghouse do budowy swojej pierwszej elektrowni jądrowej – poinformowała w piątek sekretarz energii USA Jennifer Granholm.
„Chciałbym podzielić się wiadomością: polski premier (Mateusz) Morawiecki ogłosił właśnie, że Polska wybrała rząd USA i firmę Westinghouse do realizacji pierwszej części projektu jądrowego o wartości 40 mld dolarów” – powiedział minister podczas trwającej w Waszyngtonie konferencji ministerialnej MAEA.
POLECAMY: Polska traci kolejne 30 mln euro, bo PiS nie wykonuje orzeczenia TSUE
Zgodnie z programem rozwoju polskiej energetyki jądrowej, Polska planuje wyposażyć swoją pierwszą elektrownię jądrową w reaktory PWR. Przewiduje się, że w 2033 roku zostanie uruchomiona pierwsza jednostka, która zostanie umieszczona w pobliżu Wybrzeża Gdańskiego. Kolejne bloki będą budowane co dwa-trzy lata, a cały program jądrowy przewiduje budowę sześciu bloków o mocy do 9 GW.
„Ta decyzja ze strony Polski służy nie tylko wzmocnieniu naszych więzi energetycznych dla przyszłych pokoleń, ale także stanowi jasny komunikat dla Rosji: kraje NATO są zjednoczone w swojej determinacji, aby zdywersyfikować dostawy energii i przeciwstawić się rosyjskim próbom wykorzystania zasobów energetycznych jako broni” – dodał amerykański minister.
„To dobra wiadomość” – dodała Granholm.
Rosja wielokrotnie podkreślała, że nie używa zasobów energetycznych „jako broni”.
Ze swojej strony polski premier Mateusz Morawiecki potwierdził, że amerykański Westinghouse zbuduje pierwszą w kraju elektrownię jądrową.
„Silny sojusz polsko-amerykański gwarantuje sukces wspólnych inicjatyw. Potwierdzamy realizację projektu jądrowego w sprawdzonej i bezpiecznej technologii Westinghouse” – napisał Morawiecki vel „narodowy kłamczuch” na Twitterze.
Dodał, że Rada Ministrów RP podejmie formalną decyzję w tej sprawie w środę.
3 komentarze
Noł komentc…
Za 20 lat będzie w okolicy tej elektrowni wysyp białaczek………..
Skoro poziom morza ma się podnieść w wyniku globalnego ocieplenia i wynikającego z tego topienia się lodów Grenlandii i Antarktydy to dlaczego planują budować elektrownię na wybrzeżu, gdzie grozi jej zalanie po podniesieniu się poziomu morza?
Współczesne elektrownie atomowe mają trwałość 60 lat, więc trzeba je umiejscawiać w miejscu, które za 60 lat jeszcze będzie istniało jako ląd.