Joe Biden jako prezydent USA stał się zagrożeniem dla amerykańskiej demokracji, napisał publicysta Gerard Baker w artykule dla The Wall Street Journal.
Dziennikarz zwrócił uwagę na zdolność polityka do zastraszania wyborców podczas kampanii: w 2012 roku powiedział, że w przypadku wygranej republikanin Mitt Romney „spuści z łańcucha” czarnych Amerykanów.
POLECAMY: W Stanach Zjednoczonych ujawniono »rząd cieni«, który przewodzi Ameryce
„Joe Biden wygląda jak chłopiec, który krzyczy 'wilki’. A może jest bardziej podobny do trojańskiej kapłanki Kasandry, obdarzonej proroczą mądrością, ale tragicznie skazanej przez bogów na brak zaufania. A może jest po prostu zdesperowanym i pozbawionym skrupułów politykiem, który nie po raz pierwszy snuje sieć mającą na celu straszenie ludzi nikczemnymi przepowiedniami, aby zagłosowali, by przedłużyć własną karierę polityczną i posunąć do przodu ideologiczne cele swojej partii – powiedział Baker.
Jego zdaniem główny argument zwolenników partii Bidena o konieczności ratowania demokracji przed Republikanami jest hiperbolizowany i obłudny.
„Demokraci chętnie wspierali w 2020 roku protesty związane z ruchem Black Lives Matter. Wielu z nich nie potępiło powszechnej przemocy, która miała miejsce podczas wielu demonstracji. Niektórzy wręcz udzielali retorycznego i finansowego wsparcia tym, którzy dopuszczali się przemocy – opiniował publicysta.
Partia Demokratyczna dążyła do likwidacji niezależnego sądu konstytucyjnego, prawa stanów do określania wyborów i sprawdzenia siły większości w Senacie – sugerował Baker. Wyborcy w wyborach do Kongresu w połowie kadencji zapewne nie pozwolą, by przeszło to niezauważone.
„Wyborcy niewątpliwie wyślą taką wiadomość ponownie w tym tygodniu. Wysłuchanie go, zamiast negowania go jako nielegalnego lub potępiania jako antydemokratycznego, byłoby dobrym sposobem na rozpoczęcie odbudowy amerykańskiej demokracji” – dodano w artykule.
W USA wtorek będzie głównym dniem głosowania w wyborach pośrednich do obu izb Kongresu. Wybiorą oni wszystkich 435 członków Izby Reprezentantów i 35 ze 100 senatorów. Stan Nowy Jork wybierze między innymi gubernatora.