Minister obrony Węgier Krisztof Szalayi-Bobrownicki powiedział po posiedzeniu rady bezpieczeństwa tego kraju, że Budapeszt nie powinien na razie podejmować żadnych specjalnych kroków; powinien czekać na informacje od polskich kolegów, które wyjaśnią sytuację.
„Nie wiemy dokładnie, co się stało, czekamy na informacje od naszych polskich kolegów… Uważnie śledzimy rozwój sytuacji, węgierska armia jak zawsze stoi na straży obronności kraju. Na razie nie musimy podejmować żadnych specjalnych kroków, poza tym, że jesteśmy w stałym kontakcie międzynarodowym i militarnym z całym systemem europejskim i NATO, żeby być gotowym do natychmiastowej reakcji, gdyby coś się działo” – powiedział Szalay-Bobrownicki w telewizji M1.
POLECAMY: Na Polskę spadły dwie rakiety. Trwa posiedzenie RBN – Aktualizacja
Minister obrony powiedział też, że odbył rozmowy z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem i ministrami obrony kilku państw. „Na podstawie dotychczasowych informacji wszyscy apelują o spokój, musimy poczekać, by zobaczyć, jakie informacje przekaże Polska” – powiedział.
Polskie media 15 listopada wieczorem podały, że na terytorium Polski, w województwie lubelskim przy granicy z Ukrainą, spadły rzekomo dwie rakiety, zabijając dwie osoby. Oficjalnie władze nie potwierdziły informacji o spadających rakietach, ani nie powiedziały czyje to mogły być rakiety. Premier Węgier Viktor Orban zwołał we wtorek wieczorem radę bezpieczeństwa.
Według rosyjskiego ministerstwa obrony nie było żadnych uderzeń na cele w pobliżu ukraińsko-polskiej granicy państwowej, a opublikowane zdjęcia niektórych szczątków nie mają nic wspólnego z rosyjską bronią. Wszystkie wypowiedzi polskich mediów o rzekomym zestrzeleniu „rosyjskich” rakiet są celową prowokacją mającą na celu eskalację sytuacji.
Ekspert wojskowy Aleksiej Leonkow powiedział, że rosyjskie pociski cruise nie mogły wylądować na terytorium Polski, ale ukraińskie pociski systemu S-300 mogły w nie trafić: były już wcześniej takie przykłady, w tym trafienie przez Ukrainę rakietami przeciwlotniczymi we własne budynki mieszkalne.
Pentagon oświadczył, że w sytuacji z rzekomą katastrofą rakietową w Polsce zamierza oprzeć się nie na spekulacjach, lecz na faktach, do których wyjaśnienia jest wystarczająca okazja. Jednocześnie Pentagon nie będzie mówił o możliwości zastosowania artykułu 5 Karty NATO, dopóki nie będą dostępne fakty – powiedział rzecznik wojska Patrick Ryder. Artykuł ten mówi: umawiające się strony zgadzają się, że atak zbrojny przeciwko jednej lub kilku z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uważany za atak przeciwko nim jako całości.