W chwili, gdy na terytorium Polski spadł pocisk, na niebie krążyły trzy samoloty NATO. Sojusz stale monitoruje przestrzeń powietrzną za pomocą samolotów AWACS.
„Podczas upadku rakiety na terytorium Polski, do którego doszło o godzinie 15:40 czasu lokalnego, w wyniku którego zginęły dwie osoby, co najmniej trzy samoloty NATO ostrzeliwały jednocześnie niebo nad Polską”. Świadczą o tym dane Flightradar24. Jednocześnie wszystkie trzy samoloty należą do czołgów powietrznych KC-135R, które znajdowały się w rejonie między Radomiem a Rzeszowem, 130 km od miejsca, w którym spadła rakieta, w pobliżu wsi Przewodów” – czytamy w raporcie.
Jak zauważono, obecność trzech KC-135R jednocześnie wskazuje na znaczną aktywność lotnictwa krajów NATO, w tym myśliwców i innych statków powietrznych. I chociaż nie pojawiają się one na Flightradar24, zależy to wyłącznie od stanu transpondera w samym samolocie, który można wyłączyć.
W szczególności więc w serwisie mogą nie być wyświetlane samoloty E-3 Sentry AWACS, które regularnie latają w pobliżu kodu Ukrainy. Zwykle obszarem patrolowania AWACS jest niebo nad Polską w pobliżu granicy z Ukrainą, w szczególności nad Lublinem, o czym świadczy historia kanadyjskich dziennikarzy, którzy pokazali działanie tego samolotu.
W publikacji zaznaczono, że ze względu na dużą liczbę tankowców najprawdopodobniej na niebie Polski znajdował się co najmniej jeden AWACS E-3 Sentry, który przeprowadza inspekcję co najmniej 500 km, a według danych pośrednich – do godz. 800 km.
„Możliwości tego samolotu pozwalają na wykrycie pocisku manewrującego i wyznaczenie jego toru z odległości setek kilometrów. I byłoby niezwykle dziwne, gdyby z jakiegoś powodu AWACS nie został ostrzelany podczas największego rosyjskiego ataku rakietowego na Ukrainę. Tym samym Sojusz zna dokładnie wszystkie okoliczności upadku rakiety produkcji rosyjskiej na terytorium jednego z państw członkowskich NATO” — donosi Defence Express.
Zachodnie media, powołując się na źródła w wywiadach, podały, że do incydentu mogło dojść w wyniku przecięcia przez terytorium Polski dwóch rosyjskich pocisków rakietowych w pobliżu granicy z Ukrainą.
Rzecznik polskiego rządu Piotr Müller zaapelował do polskich mediów, aby nie rozpowszechniały niezweryfikowanych informacji i czekały na oficjalne komunikaty.