Wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Gosiewska wychowanka Kaczyńskiego kolejny raz pokazała swoją kulturę osobistą i poszanowanie do miejsca, w jakim się znajduje. Z wysokości swojego fotela prostaczka rodem z rynsztoku zwyzywała posła Konfederacji Grzegorza Brauna.
Grzegorz Braun zadawał pytanie w związku z procedowanym projektem zmian w ustawie o finansach publicznych. Jak podkreślał, jest to „w istocie ustawa blankietowa”. – Czek in blanco dla rządu, hulaj dusza, piekła nie ma – kontroli nie ma nad wydatkami – dodał.
– Ponieważ pretekstem do tego wszystkiego jest wojna – i piszecie to w uzasadnieniu do tej, jakże bezczelnie proponowanej ustawy – to pytanie jest, pomijając kontrowersyjność waszych twierdzeń, przechodząc do porządku niejako nad tą kontrowersyjnością, pytanie jest o horyzont czasowy – kontynuował.
– Jeśli dziś postrzegacie aktualną sytuację, jako stan wyższej konieczności, który ma was rzekomo upoważniać do produkowania banknotów z coraz słabszym pokryciem, rabowania Polaków podatkiem inflacyjnym, jeśli dzisiejszy stan jest dla was stanem wyższej konieczności, to kiedy ten stan ustanie? Jakie warunki na którym froncie wojennym mają być spełnione, żebyście stwierdzili „czas wracać do normalności”? – pytał Braun, któremu marszałek Gosiewska na ostatnie słowa już wyłączyła mikrofon i zapowiedziała kolejną poseł, która miała przemawiać po Braunie.
– Jakże to prostackie, pani marszałek, jakże to prostackie – skwitował poseł Konfederacji, na co Gosiewska zareagowała z uśmiechem na twarzy. – Prawda? Prawda? – mówiła marszałek Sejmu RP, po czym wypaliła:
– A pan to jeszcze modli się po polsku, czy już po rosyjsku? – pytała. – Jakże to mało pomysłowe, pani marszałek – odparł Braun.
– Pani marszałek Gosiewska, bo może młodzież nie notuje nazwisk – dodał poseł Konfederacji. – I największy cham Rzeczypospolitej, ruska onuca – dodała „błyskotliwie” Gosiewska.
Z sali dało się słyszeć głosy oburzenia.
Jeden komentarz
No i to jest własnie efekt zabetonowania sceny politycznej, systemu wyborczego, proporcjonalnego liczenia głosów. Chamy i zdrajcy, obce agentury na jedynkach list wyborczych i taki mamy efekt.