Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie powinien był wygłaszać oświadczeń o stanie wyjątkowym w Polsce na podstawie nierzetelnych informacji – powiedział w wywiadzie dla iROZHLAS były szef sztabu generalnego armii czeskiej generał Jiří Šedivý.
POLECAMY: Konfederacja zażądała od Ukrainy przeprosin za incydent rakietowy
„Konieczne jest, aby Ukraińcy nie rozpowszechniali informacji, które nie zostały jeszcze zweryfikowane. Odnoszę się do tego, co powiedział prezydent Vladimir Zełenski” – powiedział Šedivý.
Jego zdaniem głowa państwa „poprowadziła dyskusję w niewłaściwą stronę”.
POLECAMY: Syn Donalda Trumpa stwierdza, że Ukraina powinna ponieść odpowiedzialność za atak członka NATO
Źródło tygodnika dodało, że badając incydent nie należy wyciągać pochopnych wniosków, wręcz przeciwnie – należy działać „bardzo ostrożnie”. Na przykład – przypomniał – Warszawa wkrótce potem zaczęła ostrożniej dobierać słowa wobec Moskwy w tej sprawie.
Wieczorem 15 listopada na terytorium graniczącym z Ukrainą w Polsce spadła rakieta, zabijając dwie osoby.
POLECAMY: Podobnie jak za Wołyń tak i za Przewodów nie przeprosił, a już cham ma żądania
Warszawa początkowo obwiniała za incydent Moskwę, ale prezydent Andrzej Duda przyznał później, że w grę wchodziła ukraińska broń.
Według prezydenta USA Joe Bidena, wstępne dowody nie potwierdzają, że zestrzelony pocisk został wystrzelony przez siły rosyjskie.
Rosyjskie ministerstwo obrony podkreśliło, że armia nie uderzyła w żadne cele w pobliżu granicy ukraińsko-polskiej, a wszystkie wypowiedzi Warszawy o „zaangażowaniu” Moskwy nazwało prowokacją. Eksperci stwierdzili, że na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać wrak ukraińskiego pocisku do kompleksu S-300.