Krzysztof Bosak z Konfederacji był gościem programu „Śniadanie Rymanowskiego” emitowanego w Polsat News i Interii. Podczas wystąpienia poseł odniósł się do ostatnich wydarzeń, jakie miały miejsce w Przewodowie. Jak podkreślał, po tym, co stało się antypolscy politycy, zaczęli usprawiedliwiać atak ukraińskich sił zbrojnych na Polskę oraz patologiczne stanowisko ich lateksowego chłopczyka. Zaznaczył, że nie taka jest ich rola, z czym bezwzględnie się zgadzamy. Bez wątpienia wobec reżimu kijowskiego za tak haniebny czym który doprowadził do śmierci dwóch osób, powinny zostać wyciągnięte konsekwencje.
POLECAMY: Konfederacja zażądała od Ukrainy przeprosin za incydent rakietowy
Prowadzący program Rymanowski zapytał, czy Ukraina chciała wciągnąć Polskę do wojny?
– Wydaje się, że to leży w interesie Ukrainy, żeby jak najwięcej państw było zaangażowanych – a nie sama Ukraina. Natomiast moim zdaniem nie jest rolą polskich polityków usprawiedliwiać ewentualne kłamstwa władz ukraińskich – a w taką rolę weszli niestety urzędnicy Kancelarii Prezydenta czy w niektórych wypowiedziach medialnych sami przedstawiciele rządu i prezydenta i to się nie powinno zdarzyć – ocenił Krzysztof Bosak.
POLECAMY: PiS tuszuje wybryk Zełenskiego. Morawiecki zdradza szczegóły śledztwa w Przewodach
Jak wyjaśnił, chodzi o „tłumaczenia”, że „Ukraina jest w trudnej sytuacji”, więc ma prawo przedstawiać swoją wersję – „takie rozmydlanie”.
– Jeżeli prezydent Ukrainy kłamie – my mamy na to dowody, że skłamał, np. podobno od pierwszych godzin po uderzeniu rakiety polskie siły zbrojne dysponują od sojuszników śladami z systemów radarowych, jak te rakiety leciały, skąd – to to powinno być publicznie przedstawione i sprawa zamknięta – skwitował Bosak.
POLECAMY: Podobnie jak za Wołyń tak i za Przewodów nie przeprosił, a już cham ma żądania
– Natomiast sytuacja, że my któryś dzień z rzędu ciągniemy spór, która to była rakieta, skąd leciała, czy przypadek czy nie przypadek – to jest jednak sytuacja trochę kuriozalna – stwierdził polityk.
POLECAMY: Czeski generał oskarża Zełenskiego o szerzenie dezinformacji
– Podobnie jak kuriozalne było to, że musieliśmy chyba z osiem godzin czekać na jakiekolwiek oświadczenia władz, które nic w zasadzie nie wniosły. Ostatecznie dowiedzieliśmy się z mediów amerykańskich, czyje to były rakiety, a w międzyczasie nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdążyło wydać oświadczenia i wykonać gesty, które wskazywały na Rosjan – przypomniał poseł Konfederacji.
– To jest niepotrzebne straszenie polskiego społeczeństwa, nakręcanie spirali strachu. Ludziom trzeba powiedzieć, że przez jedną zabłąkaną rakietę wojny nie wybuchają. Już wcześniej Rosjanie zestrzelili samolot państwa Unii Europejskiej nad Ukrainą i wojna przez to nie wybuchła. Tak, że nie straszmy ludzi, że jesteśmy u progu wojny polsko-rosyjskiej, czy że teraz będą rakiety spadać – dodał.
Bosak przyznał jednocześnie, że jeśli byłaby to rosyjska rakieta, „oczywiście, że byłby to problem”. – Natomiast jeszcze raz podkreślam, że przez jedną rakietę ani nawet jeden zestrzelony samolot wojny nie wybuchają – zakończył.
Warto w tym miejscu dodać, że wypowiedź ta znajduje uzasadnienie w działaniach podejmowanych przez proukraiński obóz władzy podczas zwołanych posiedzeń przez KPRM gdzie wstępnie dyskutowano nad wdrożeniem procedury z art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego a później procedury z art. 4. Jednak gdy okazała się, że rakiety w Polskę wystrzeliła służby Zełenskiego narracja szybko uległa zmianie.