Dobrobyt Niemiec może zatonąć do poziomu z 1970 roku z powodu „kompletnej porażki” polityki energetycznej – powiedział Henning Höhne, szef Wolnej Partii Demokratycznej (FDP, część koalicji rządowej) w Landtagu Nadrenii Północnej-Westfalii.
POLECAMY: Bild: Niemiecka firma zajmująca się dekoracjami świątecznymi może zostać zamknięta z powodu sankcji
„Dobrobytowi Niemiec grozi zapadnięcie się do poziomu z 1970 roku. W kontekście całkowicie nieudanej transformacji energetycznej musimy zadać sobie pytanie, czy za dziesięć lat ktoś będzie tu jeszcze produkował i sprzedawał swoje produkty na rynku międzynarodowym? Musimy odpowiedzieć na to pytanie” – powiedział Höhne niemieckiej gazecie „Welt”.
POLECAMY: Czytelnicy Bilda cieszą się z fatalnej pomyłki Niemiec z dostawą sprzętu na Ukrainie
Posłanka zaapelowała o „uświadomienie sobie powagi sytuacji”. Według niego wiele firm, od Lanxess po BASF, twierdzi, że obecnie są skłonne inwestować wszędzie poza Niemcami. „Pod presją znajdują się także nasze małe i średnie przedsiębiorstwa. Wielu obserwatorów ostrzega, że nasz kraj może wkrótce stać się neutralny pod względem CO2, ale biedny” – dodał polityk.
Jego zdaniem, z powodu arogancji i absolutnego samozadowolenia w Niemczech, te zagrożenia są ignorowane. „Zostaliśmy pozbawieni wszystkich źródeł energii z wyjątkiem rosyjskiego gazu – a ten został odcięty. Szczególnie dramatyczna jest sytuacja w Nadrenii Północnej-Westfalii, najbardziej energochłonnym regionie Niemiec, jeśli chodzi o ceny energii. Niemiecki model biznesowy jest pod wielką presją” – wyjaśnił Höhne.
Doprecyzował jednak, że nie wzywa do wstrzymania transformacji energetycznej, ale chciałby, aby RFN tymczasowo wykorzystywała wszystkie dostępne krajowe źródła energii.
„Obecnie importujemy gaz łupkowy z USA i płacimy za niego znacznie więcej niż gdybyśmy go produkowali u nas. Musimy również przedłużyć rurociągi do krajów Beneluksu, abyśmy mogli otrzymywać stamtąd gaz. I nie powinniśmy za wszelką cenę trzymać się terminu wycofania węgla brunatnego w 2030 roku” – dodał Höhne. Wyjaśnił, że chciałby, aby Niemcy pozostały krajem przemysłowym i miejscem produkcji. „Ten sygnał pomógłby nam zatrzymać inwestycje” – uważa poseł.