Podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos szef Pfizera Albert Bourla usłyszał serię niewygodnych pytań od niezależnych dziennikarzy. Szef jednej z największej firmy na świecie bał się odpowiadać na pytania.
Niezależni dziennikarze na ulicach Davos spotkali Bourlę i zapytali go m.in. o to, kiedy dowiedział się, że szpryca nie zatrzymuje transmisji koronawirusa oraz jak długo ukrywał to przed opinią publiczną.
Na tak postawione pytania Bourla odparł: „Dziękuję bardzo”. Założyciel Rebel News Ezra Levant jednak nie dawał za wygraną i wciąż próbował uzyskać jakąkolwiek sensowną odpowiedź. Przypomniał szefowi Pfizera, że początkowo zachwalał swój produkt jako w 100 proc. skuteczny, później liczby te spadały do 90 proc., 80 proc., 70 proc., „ale teraz wiemy, że szczepionki nie zatrzymują transmisji”. – Czemu trzymał to pan w tajemnicy? – zapytał redaktor.
– Miłego dnia – odparł tym razem szef Pfizera. – Nie będę miał dobrego dnia, dopóki nie poznam odpowiedzi – powiedział dziennikarz i ponowił pytanie.
Drugi z reporterów Avi Yemini zapytał zaś, czy to już czas, by przeprosić świat i oddać pieniądze państwom, które zainwestowały w preparaty, które nie działają. Dociekał również, czy Bourla nie wstydzi się za to, co robił przez ostatnie lata oraz czy jest dumny, że w ten sposób się dorobił. Odpowiedzi jednak nie było.
Levant pytał natomiast, o czym szef Pfizera myśli na swoim jachcie czy prywatnym odrzutowcu. Czy myśli o odpowiedzialności za szprycę, czy o zapaleniu mięśnia sercowego, którego doznają jego klienci. Dziennikarze pytali także o nagłe zgony młodych ludzi, m.in. z powodu ataków serca.
– Jak pan myśli, ile boosterów potrzeba, żeby był pan wystarczająco zadowolony ze swoich zarobków? – pytał Yemini.
Jeden komentarz
Brawo dla tych odważnych reporterów. Jakie perfidne szczurzysko, a jak uciekał, aż drogę zgubił.
Oby cię Bourla piekło pochłonęło za wszystko coś uczynił bliznim.