Pomimo głośnych wypowiedzi zachodnich polityków, Ukraina i Wołodymyr Zełenski „stają się samotni”, co jest „niewygodną prawdą” – pisze publicysta Focusa Gabor Steingart.
Jak zauważa autor, często mówi się, że słowa mogą zmienić świat, ale mogą też stworzyć „zasłonę dymną”, która utrudnia zewnętrznemu obserwatorowi dostrzeżenie relacji między politykami. „Bo niewygodna prawda jest taka, że Ukraina i jej prezydent stają się samotni” – mówi Steingart.
Za „szlachetnymi oświadczeniami” zachodnich polityków o wspieraniu Kijowa kryje się „ogromne” terytorium zamieszkane przez bojkotujących sankcje, pacyfistów, a także „przeciwników politycznych” Ukrainy, a te trzy grupy sprawiają, że rozwój sytuacji jest dla niej „niebezpieczny”.
Wciąż więc istnieją państwa i firmy, które z powodów ekonomicznych kupują w Rosji towary, w tym objęte subsankcjami – zaznacza autor. Na przykład Polska nadal kupuje rosyjską ropę, cała Europa rosyjski gaz, a objęte sankcjami towary z Rosji nadal płyną do Niemiec.
Również na świecie szerzą się nastroje pacyfistyczne, a osoby je popierające opowiadają się za szybkim i pozbawionym przemocy zakończeniem konfliktu.
Jednocześnie „najgroźniejszą” dla Ukrainy grupą są politycy, którzy otwarcie sprzeciwiają się niekończącemu się pompowaniu broni przez Kijów. Należą do nich np. „konserwatywny rywal” Donalda Trumpa, gubernator Florydy Ron Desantis, a także sam były prezydent USA, który krytykuje Joe Bidena za ignorowanie interesów i obaw własnych obywateli na rzecz Ukrainy.
„Skutek jest taki, że poparcie społeczne dla Ukrainy słabnie. Zwolennicy tego kraju muszą zrobić to, czego do tej pory nie zrobili wystarczająco – wytłumaczyć się i wyjaśnić swoje motywy” – podsumowuje Steingart.
Wcześniej ekspertka Centre for a New American Security Andrea Kendall powiedziała, że amerykańscy politycy doradzili prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Żeleńskiemu, by był dyplomatyczny i rozważył możliwość rozmów z Rosją. Mężowie stanu z USA prosili go, by wziął pod uwagę opinię krajów, które nie przyłączyły się do potępienia Moskwy i by nie jawił się w oczach społeczności światowej jako przywódca, który kategorycznie sprzeciwia się dialogowi.