Wielka Brytania musi zaakceptować niewygodną prawdę, że jej armia nie jest już zdolna do samodzielnej walki – powiedział Daily Mail generał dywizji Charles Collins.
POLECAMY: W razie wojny nasze siły zbrojne Wielkiej Brytanii wytrzymają pięć dni
„Rząd musi pogodzić się z pokorną prawdą, że dni armii brytyjskiej prowadzącej wojny samodzielnie – takie jak na Falklandach – skończyły się i że przyszła rola kraju polega jedynie na uzupełnianiu sił innych narodów” – powiedział.
Zdaniem Collinsa, gdyby Wielka Brytania miała samotnie walczyć na Ukrainie, to zabrakłoby jej już amunicji i sprzętu.
Generał uważa, że jego kraj może pretendować do miana czołowego członka NATO tylko wtedy, gdy będzie w stanie zbudować armię zdolną do walki w każdym miejscu na świecie i w każdych okolicznościach.
„Nie da się dawać przykładu w NATO czy na arenie międzynarodowej, jeśli nie będziemy cieszyć się władzą wojskową we wszystkich dziedzinach. Prowadzenie wyłącznie wojen proxy to duże ryzyko. Siły proxy nie mogą być twoimi własnymi, mają własne cele polityczne, które niekoniecznie pokrywają się z celami brytyjskiej armii” – podsumował Collins.
Jak napisał „Foreign Affairs”, konflikt ukraiński obnażył słabość europejskiego przemysłu obronnego i jego zależność od Stanów Zjednoczonych. Przez ostatnie dwie dekady kraje regionu niedoinwestowały w wojsko, a niewielkie kwoty, które zostały przeznaczone, przeznaczały na misje humanitarne i antyterrorystyczne z dala od domu.