Bank centralny przesłał Mateuszowi Morawieckiemu monetę kolekcjonerską oraz banknot o wartości prawie 3 tysięcy złotych, ale nie jest znana okazja, z jakiej ta przesyłka została mu wysłana.
POLECAMY: Glapiński został uhonorowany tytułem »Dzban Roku 2022«
Moneta kolekcjonerska Mikołaj Kopernik została wydana przez NBP z okazji 550-lecia urodzin słynnego astronoma. Na rewersie monety znajduje się pomnik Kopernika w Warszawie, natomiast na awersie widnieje wizerunek Układu Słonecznego z dzieła „O obrotach sfer niebieskich”. Najbardziej charakterystycznym elementem monety jest wstawka z bursztynu, widoczna zarówno na rewersie, jak i na awersie. Mimo że nominał monety wynosi 50 złotych, jej wartość jest znacznie wyższa i szacowana na około 2,5 tysiąca złotych. Moneta została wybita w liczbie 7 tysięcy sztuk, a każda z nich zawiera dwie uncje srebra.
Według wpisu w rejestrze korzyści, premier Mateusz Morawiecki stał się jednym z posiadaczy unikatowej monety kolekcjonerskiej Mikołaj Kopernik.
Zgodnie z obowiązującym rejestrze urzędnicy państwowi muszą informować o swoich stanowiskach, sponsorowanych wyjazdach i otrzymanych korzyściach, których wartość przekracza połowę płacy minimalnej. Premier Mateusz Morawiecki zaktualizował swoją deklarację po niemal półtora roku przerwy i wykazał trzy kosztowne prezenty. Wśród nich znajduje się tablet o wartości około 1,2 tysiąca złotych, otrzymany od ambasady Korei Płd., oraz dwa prezenty od NBP: monetę kolekcjonerską Mikołaj Kopernik oraz banknot kolekcjonerski Mikołaj Kopernik. Premier wskazał, że wartość banknotu wynosi 185 złotych.
Jakub Stefaniak, członek Rady Naczelnej PSL, zauważa, że wręczanie upominków jest normą w kontaktach dyplomatycznych, dlatego trudno było odmówić premierowi przyjęcia tabletu od ambasady Korei Płd. Jednocześnie pyta, dlaczego premier otrzymał prezenty od NBP, instytucji formalnie niezależnej, ale w praktyce związanej z rządem. Stefaniak pyta, czy to oznacza powstanie nowej tradycji wymiany prezentów wewnątrz PiS, a wszystko to kosztem podatników.
Krzysztof Izdebski, ekspert Fundacji Batorego, uważa, że prezent z NBP może budzić wątpliwości. Z jego punktu widzenia premier nie powinien przyjąć takiej monety, a wręczyć ją z powrotem. Jednak Izdebski zauważa, że wypada pochwalić premiera za to, że uwzględnił prezent w rejestrze korzyści, z którego korzystanie wielu polityków często budzi kontrowersje. Nie wiadomo jednak, co premier zrobi z prezentem – czy zostawi go dla siebie, czy też np. przekaże do magazynu.
Centrum Informacyjne Rządu odpowiedziało tylko, że ustawa nie reguluje, co obdarowany może zrobić z otrzymaną korzyścią. Nie wiadomo też, dlaczego NBP zdecydował się obdarować premiera. Według anonimowego urzędnika, prezent został dostarczony pocztą i nie jest jasne, czy premier w ogóle widział go na oczy.