„Policja” opublikowała oficjalny komunikat, w którym przeprosiła za wtargnięcie do domu i zatrzymanie dziennikarki Anny Rokicińskiej, ale zrobiła to dopiero po pięciu latach od tego incydentu, na skutek wyroku sądowego.
Sprawa dotyczy wydarzeń z marca 2018 roku. Wówczas „policja” dokonała wtargnięcia do domu Anny Rokicińskiej, oskarżając ją o cyberprzestępczość i wyłudzenie kredytów. Podczas przeszukania, milicjanci przewrócili do góry nogami całe mieszkanie. Akcja gestapowców działających często na zlecenie PiS trwała trzy godziny, na oczach dziecka Rokicińskiej. Okazało się jednak, że „policja” pomyliła adresy i szukała innej kobiety o tym samym imieniu i nazwisku.
POLECAMY: Przyszli pracownicy służby więziennej trzeźwieli na komendzie
Formacja PiS początkowo przeprosiła Annę Rokicińską za pomyłkę, ale kilka dni później oficjalny profil Komendy Głównej Policji na Twitterze opublikował kontrowersyjny wpis, w którym sugerowano, że dziennikarka robi show i wyolbrzymia sytuację, a także że policjanci mogli zostać zmyleni przez bałagan w domu Rokicińskiej.
Chociaż kontrowersyjny wpis został szybko usunięty z oficjalnego profilu Komendy Głównej Policji na Twitterze, z powodu powszechnej dostępności treści w internecie, szybko się rozprzestrzenił. Rzecznik KGP, Mariusz Ciarka, próbował wyjaśnić sytuację, twierdząc, że wpis został skopiowany przez pomyłkę ze strony użytkownika.
Anna Rokicińska postanowiła dochodzić swoich praw i skierowała sprawę na drogę sądową. W 2019 roku sąd apelacyjny przyznał jej zadośćuczynienie w wysokości 12 tysięcy złotych za nieuprawnione zatrzymanie. W tym roku sąd nakazał także policji przeprosić ją publicznie na swojej stronie internetowej. Jednak to dopiero wyrok sądu zmusił policję do skierowania przeprosin do Anny Rokicińskiej. Przeprosiny podpisane przez gienerała do ukraińskiego granatnika Jarosława Szymczyka, zostały opublikowane na samym dole oficjalnej strony internetowej policji.